Czy faktycznie zabieg wycinania obrzęków obniży jakość mojego wokalu?
Witam serdecznie, mam pytanie odnośnie polipowatych naddatków na strunach głosowych. Bardzo boję się zabiegu mikrochirurgii, jednak dotychczasowe leczenie (jonoforezy i Metypred) nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Wybłagałam u mojej Pani Doktor jeszce jedną próbę i obecnie przyjmuję dwa rodzaje sterydów (Encorton doustnie oraz Nebbud wziewnie, z nebulizatora) osłonkę Dexilant, oraz 2 leki przeciwobrzękowe - Calcium Dobesilate i Cyclo 3 Fort do tego Aerius aby opewnić się, że obrzęki w krtani nie wynikają z uczulenia. Do tego wszystkiego biorę standardowo swoje tabletki antykoncepcyjne (Belara). Ta kuracja ma potrwać miesiąc a ja zastanawiam się, czy ta mieszanka leków mnie nie wykończy? Ufam swojej Pani doktor, ale każdy z tych leków straszy mnie śmiercią z ulotki, ponadto po Nebbudzie i encortonie rano czuję się jakbym była pod wpływem narkotyków - kręci mi się w głowie, mam małe źrenice. Jaka jest szansa, że to leczenie przyniesie skutki, są Państwo to w stanie jakoś określić...?
Mam również pytanie dotyczące wycinania tych obrzęków, jesli jednak będzie to konieczne. Jestem wokalistką i śpiewanie jest moją pracą i największym szczęściem (teraz oczywiście mam przerwę od śpiewania). Czy faktycznie zabieg wycinania obrzęków (laserowy bądź tradycyjny) obniży jakość mojego wokalu? Czy nie rozpoznam swojego głosu, czy jednak będzie podobny tylko czysty? Czy będę mogła dalej śpiewać??
Jeśli faktycznie jest ryzyko zagrożenia głosu i utraty mojej pasji, czy warto zrezygnować z zabiegu, dbać o głos i żyć/pracować z tymi obrzękami pilnując aby po prostu się nie pogarszały?
Bardzo dziękuję za pomoc.