Czy jednak mogło dojść do zapłodnienia?
Ostatnio zauważyłam niepokojące zmiany związane z miesiączkowaniem. Od połowy sierpnia współżyję z moim chłopakiem i zabezpieczamy się prezerwatywą. Po każdym stosunku (z powodu tego, że bardzo boję się zajść w ciążę) sprawdzamy czy wszystko jest ok, czy prezerwatywa nie pękła i byłam na 100% pewna że do tego nie doszło. We wrześniu i październiku miesiączki były normalne, zaniepokoiła mnie ostatnia. Pojawiła się dwa dni wcześniej niż powinna, pomimo że zawsze mam bardzo bolesne miesiączki (pomaga mi tylko nimesil, który pozwala mi na jakiekolwiek funkcjonowanie) to ostatnio przeleżałam dwa dni w łóżku z powodu silnych bóli i nic nie pomagało. Miesiączka również trwała 2 dni. Kiedy następnego dnia napiłam się mocnej kawy dostałam lekkiego krwawienia i następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Zaczęłam się zastanawiać czy jednak mogło pójść coś nie tak i mogło dojść do zapłodnienia? Dzisiaj, dzień po całkowitym zakończeniu "miesiączki" z powodu bólu głowy wzięłam 3x ibuprom. Po kilku godzinach zauważyłam że ma wkładce higienicznej mam śluz o dziwnej barwie żółto-szarej. Czy ta wydzielina może być związana z owulacją, która powinna nastąpić za kilka dni? a może to jakaś infekcja?
Dodam, że mój dość mocny PMS dawał się we znaki przed krwawieniem, po dostaniu "miesiączki" wszystko ustąpiło jak zawsze. Dodatkowo chciałam zaznaczyć, że od około czterech miesięcy żyję w ciągłym stresie związanym z problemami rodzinnymi, schudłam w tym czasie około 3 kilo i nie mam apetytu, a do tego dochodzi dodatkowy stres związany z możliwością zajścia w ciążę.