Czy jest jakiś sposób wyleczenia nadreaktywnego pęcherza?
Mam stwierdzony pęcherz nadreaktywny, mam problem od ok. 9 lat (mam teraz 26). Nie jestem w stanie dalej żyć. Od dziecka miałam pełno zakażeń dróg moczowych, ale poza tym mogłam oddawać mocz 3x dziennie i było w porządku. Przez pierwsze kilka lat nie było tak źle, więc nie poszłam do lekarza - zrobiłam to dopiero ok. 4 lata temu. Wykonał badanie moczu, posiew, usg - wszystko wyszło ok. Teraz gonię co godzinę, niekiedy co pół. Nie czuję normalnie wypełniającego się pęcherza, tylko albo nie czuję nic albo pęcherz nagle z całej siły się ściska mimo, że praktycznie nic nie piję. Musze ręką go uciskać, kucać, siadać, żeby się nie posikać. Jestem przy tym cała mokra, czerwona, trzęsę się, bo skurcze są tak silne. Najgorzej, gdy znajduję się w pobliżu toalety - wtedy już jest tragicznie. Jak jednak nie dotrzymam, co niestety czasem się zdarza, to mocz wypływa do samego końca, do całkowitego opróżnienia z bardzo dużą siłą, nie da się go powstrzymać. Ćwiczę mięśnie kegla, ale to nic nie daje. Na początku lek vesicare pomagał, ale tylko 10mg, teraz nie pomaga nic. Jak mam dalej żyć? Byłam normalną, towarzyską, pełną życia osobą - teraz mam zaawansowaną depresję i nie wychodzę w ogóle z domu, nie utrzymuję kontaktów towarzyskich, cały czas płaczę. Lekarz nie może mi pomóc, nie chce też ostrzyknąć pęcherza toksyną botulinową, bo mam kiedy pęcherz mocno się kurczy, gdy uda mi się powstrzymać parcie to wszystko cofa się do nerki i zaczyna się straszny ból. Niektórzy ginekolodzy uważają, że mam trochę obsuniętą macicę (nie rodziłam) - czy to może być przyczyną? Czy można to OBIEKTYWNIE sprawdzić? Każdy lekarz mówi zupełnie co innego, a byłam u kilku. Mam też zaburzenia czynnościowe przełyku, kurczy się zbyt często i w sposób nieskoordynowany, tak jak i pęcherz - czy to może być jkaś ogólna, całościowa wada? Jak ja mam dalej żyć, czy w ogóle da się? Nie mam żadnej przyjemności z życia, egzystuję jak pies na łańcuchu, tylko że zamiast do budy jestem uwiązana do toalety. Chciałabym podróżować, jeździć na wycieczki, spotykać się z ludźmi, poznać chłopaka, założyć rodzinę, żyć jak dawniej, ale nie mogę. Boję się, że będzie się tylko pogarszać, ciągle czuję wstyd, poniżenie, lęk i nie chce mi się żyć. Ciągle widzę tylko 4 ściany swojego domu i oglądam filmiki ludzi, którzy podróżują po świecie - tylko to mi pozostało.