Czy jest szansa na uratowanie zęba z przetoką zębową?
Witam. Od paru miesięcy zmagam się z przetoką zębową zęba 1. Jest to ok. 4 miesiące (ostatni tydzień czerwca) czekać na wizytę muszę jeszcze miesiąc (ostatni tydzień listopada). W moim małym mieście jest niestety tylko jedna POWAŻNA klinika, do której również niestety udałem się za późno. Błąkałem się po mniejszych gabinetach, w których wcześniej leczyłem zęby. U 2 lekarzy po wykonaniu zdjęcia RTG i obejrzenia zmiany przez doktorów informowano mnie, że jest to duża zmiana i nie chcą się tego podjąć. Ale od początku. Na samym początku tego wszystkiego nie miałem przetoki (był to początek czerwca), pojawiały się ropnie (bez opuchlizny) nad zębem, którego kiedyś leczyłem i wypełniłem, ząb zaczął bardzo mocno boleć i udałem się jak najszybciej do dentysty. Dentysta wykonał zdjęcie RTG. Wytłumaczył, że ząb ma duży ubytek, jest martwy i jest w nim ropa. Wykonał jego trepanację, przepisał mi antybiotyk, który brałem przez tydzień. Po wybraniu antybiotyku i przy wizycie okazało się, że antybiotyk nic nie dał i dentysta przekierował mnie do innego stomatologa, więc go odwiedziłem i (na wizytę czekałem około 2 tyg) powiedziałem o co chodzi. Ten wysłał mnie do klinki, abym wykonał zdjęcie RTG całego uzębienia i żuchwy oraz kazał czekać na wizytę kolejne 2 tygodnie. Podczas oczekiwania na 2 wizytę ból zęba powrócił ze zdwojoną siłą, żadne leki przeciwbólowe nie chciały działać, w nocy podczas snu spuchła mi połowa twarzy (opuchlizna zaczęła sie od dziasla nad jedynka a skończyła pod lewym okiem) aż pod oko. Dzwoniłem do aktualnego dentysty i innych prosząc o szybszą wizytę, niestety bezskutecznie. Udałem się do lekarza rodzinnego, który przepisał mi kolejny antybiotyk i coś do płukania ust. Po paru dniach brania antybiotyku opuchlizna zeszła z twarzy ale została nad zębem. No i tak jakoś domęczyłem się do tej feralnej drugiej wizyty u drugiego już dentysty. No i niestety również u tego dentysty dowiedziałem się, że to nie są jego kompetencje(nawet nie powiedział mi, że mam przetokę zębową), że on nie da rady i wysłał mnie do kliniki. Gdzie na wizytę kontrolną czekałem miesiąc. Wtedy wydałem już około 800 zł tylko i wyłącznie za trepanację zęba bo reszta to zdjęcia RTG i wizyty, które nic mi nie dały (ząb do teraz jest otwarty) a opuchlizna i tak jest na miejscu - dodatkowo diagnozę o przetoce wyczytałem w internecie. Nie wiedziałem co mam robić, naczytałem się wiele o tej przetoce i szczerze zaczynam się bać o życie bo wiem jak groźna może być sepsa a nie jestem wstanie tego uleczyć już od prawie pół roku. Byłem w klinice, obejrzał to chirurg potwierdzając moje przypuszczenia. Powiedział, że wystarczy zrobić leczenie kanałowe pod mikroskopem. Dało mi to dużo otuchy bo lekarz wydawał się być dobrej myśli. Muszę czekać jeszcze miesiąc i moje pytanie to: Czy po tak długim czasie około 5 miesięcy chodzenia z przetoka zębowa jest szansa, że ząb jest jeszcze wstanie się uratować i resekcja korzenia oraz leczenie kanałowe powinno wystarczyć i czy Państwa zdaniem jest jakakolwiek nadzieja, żeby po takim długim czasie, męczarniach chociaż ząb będzie się dało uratować? Pozdrawiam i dziękuję za jakakolwiek odpowiedź.