Czy nerwica może "udawać" do tego stopnia chorobę?
Witam! Mam 33 l. i jestem kobietą. Mam super męża i cudowne dziecko.Od czasów liceum borykam się z nerwicą lękową. Ciągle odczuwam lęk przed chorobami. Bacznie obserwuję swoje ciało a każde najmniejsze odchylenie od normy traktuję jako sygnał choroby. Badam się odkąd pamiętam. Pierwszą moją chorobą była białaczka. Oczywiście bez potwierdzenia w badaniach. Potem objawy nerwicowe nasilały się. Pojawiały się napady migrenowe, dziwne objawy neurologiczne, po których wylądowałam w szpitalu. Konsultacja neurologiczna TK głowy nic nie wykazały. Dostałam środki przeciwlękowe. Próbowałam terapii, ale kiedy tylko poczułam się lepiej zaniechałam jej. Mijał czas. Pojawiały się dziwne myśli, że sobie coś zrobię. Bałam się zostawać z córka sama w domu, bo bałam się, że jej coś zrobię. I znów leki, terapia. I ten sam scenariusz. Jakieś 3-4 lata temu pojawiły się znów dziwne objawy neurologiczne. Nie mogłam chodzić. Nogi to się spinały, to były słabe. Diagnozowałam się sama przez internet. Padło na sm. Robiłam badania rezonansu głowy - bez zmian. W badaniach neurologicznych nie było odchyleń. Po otrzymaniu wyników, że jest OK po jakimś czasie wszystko przeszło. Na chwilę. Wróciło ponownie w tym roku. Pewnego dnia obudziłam się z lekko opuchniętą powieką - niby opadała. Znów postanowiłam się sama zdiagnozować. Najpierw się tym nie przejmowałam. Potem zaczęłam drążyć. Czytanie poszukiwanie w internecie co mi dolega. Padło na miastenię. Po jakimś czasie zaczęłam odczuwać dziwny chód. Nogi były raz lekkie raz ciężkie. Zmęczone, słabe po krótkich spacerach. Nie wiedziałam co się dzieje. Zaszłam w ciążę. Czułam się jeszcze gorzej. Byłam słaba, prawie nigdzie nie wychodziłam. Strach przed chorobą był tak duży że cały czas siedziałam na internecie i szukałam co mi jest. Niestety poroniłam. Potem już było tylko gorzej. Konsultacje neurologiczne - 3 razy. Diagnoza zaburzenia nerwicowe. Jestem po rezonansie głowy - bez większych zmian (tzn. jest podejrzenie o małego naczyniaka, ale po konsultacji nie ma on wpływu na moje samopoczucie). I znów wizyty u neurologów, w sumie chyba 5 razy, każdy sugeruje wizytę u psychiatry. Każdy mówi, że to nerwica. A ja z dnia na dzień czuje się coraz gorzej. Od dwóch miesięcy mam lęki i ciągle szukam na co mogę być chora. Blednę koło. Nie wychodzę na dwór, bo się boję, że się wywrócę, że zasłabnę itp. Nie mam już siły. Czy nerwica może "udawać" do tego stopnia chorobę? Może faktycznie powinnam podjąć leczenie na poważnie? Proszę o odpowiedź. Dziękuje.