Czy po odwyku powinnam pójść na psychoterapię?
Witam, jestem uzależniona od benzodiazepin od kilku lat je biorę, chcę pójść na odwyk do Olzy tzn Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, tylko nie wiem co potem? Jeśli wrócę do domu, to przeczuwam, ze znowu wrócę do łykania tabletek. Partner uważa, że będzie mnie wspierał, i będę mogła chodzić na psychoterapię. Ale jakoś tego też nie widzę - za długo łykałam alpragen, kilka lat, i to nie małe dawki, mam silną nerwicę, natręctwa, fobie społeczną, inne lęki, powracające depresje - w dzieciństwie byłam molestowana seksualnie przez brata, choć trwało to krótko, miałam niecałe 10 lat. Do tego ojciec był alkoholikiem, choć od dawna już jest abstynentem. Potrzebuję porady, co będzie dla mnie lepsze po odwyku - roczny pobyt w ośrodku zamkniętym, takim jak Monar, czy Cisowa, gdzie jak wyczytałam będę mogła nauczyć się jak radzić sobie ze stresem bez sięgania po leki, nauczyć się asertywności, nauczyć się jak funkcjonować w grupie z innymi ludźmi? Czy tak jak proponuje mi partner, lepiej będzie po odwyku chodzić na psychoterapię raz w tygodniu? Im mniej biorę ostatnio alpragenu tym bardziej się izoluję, z domu wychodzę tylko jak 2 razy w miesiącu jadę do psychiatry po recepty. Mam tylko kontakt z matką, moim partnerem, i dwoma przyjaciółkami - telefoniczny. Mm już dość takiego życia, wszystkiego się boję, nie mam pracy, nie spełniam swoich marzeń :( Jak łykam alpagen to przynajmniej mam odwagę wychodzić z domu, nie mam lęków, jestem pewna siebie, tyko, że po tylu latach ten lek już działa dużo słabiej, teraz muszę brać po 5 tabletek na raz, żeby czuć sie tak samo jak kilka lat temu, kiedy łykałam 0,5 mg. Dziękuję za wskazanie mi która z tych dwóch opcji bardziej mi pomoże.