Dlaczego piecze mnie jezyk przez cały czas?
Od jakiegoś czasu (w sumie to już długiego bo prawie jeden rok), nęka mnie dolegliwość której nie umiem zatrzymać. Mianowicie chodzi o uczucie piekącego języka. W większości przypadków mam uczucie tylko piekącego języka, jednak niekiedy przechodzi ono w mrowienie (jakby ktoś wbijał mi małe igiełki w język albo wpuścił stado mrówek). Wszystko zaczęło się jakieś 2 miesiące po tym jak zaszłam w ciążę. Oczywiście zaczęłam chodzić do lekarzy różnej maści. Ginekolog i lekarz pierwszego kontaktu na start, ale oczywiście rozłożyli ręce, powiedzieli że oni nic nie widzą. Następnie psycholog, psychiatra, badania na grzyby, różne wymazy itp.. itd.. Krew, mocz, witaminy, wymazy z gardła nic nie wskazywały i dalej nie wskazują na jakąkolwiek chorobę. A mnie cały czas szczypie! Leki na nerwy, leki na żołoądek, że może to niestrawność, refluks lub zgaga, niestety nic nie zmieniły. Wszystkie wyniki badań w normie: tarczyca ok, morfologia ok, żelazo na granicy, witaminy ok. Najgorsze, że to wszystko nałożyło się na czas ciąży która na początku wywołała u mnie stany lękowe.. Z nimi poradziłam sobie przy pomocy pani psycholog. Moja ciąża skończyła się szczęśliwie, urodził się nam przepiękny synek, dolegliwości jednak zostały. Ostatnio zaczęłam nawet chodzić na masaże, w związku z moim odwiecznym bólem w lewej łopatce. Od fizjoterapeuty usłyszałam że mam strasznie spiętą i zblokowaną lewą stronę kręgosłupa. Powiedział też, że to całe pieczenie pochodzi od nerwu trójdzielnego i on by szukał tam odpowiedzi. Czy jest w tym jakaś prawda? Dodam że miałam konsultację neurologiczną (jendak niestety tylko telefoniczną w związku z pandemią), i nic z niej sensownego nie wynikło... Czeka mnie jeszcze wizyta u laryngologa. Czy może ktoś pomóc, poradzić?