Dwie obumarłe ciąże - co dalej?
Mam 34 lata.
Pierwsze dziecko urodziłam w wieku 20 lat. Niestety nie tak lekko, w 8 miesiącu gestoza, miesiąc w szpitalu, nadciśnienie nie do zbicia, ból głowy, 98 kg wagi ale to nie koniec. Dzień porodu 40 tydz. ciąży- skurcze 12 godzin, zero rozwarcia, zagrażająca zamartwica płodu, szybkie cięcie, maleńka córeczka apgar4/8. Na szczęście rozwija się super, jest zdrową, piękną nastolatką. Długo nie mogłam się zdecydować na drugą ciąże. Ale niestety czegoś nam brakowało. Od dwóch lat starania o maleństwo. Przez ponad rok regularne miesiączki, zero ciąży. Wizyta u lekarza- brak jajeczkowania. Trzy cykle na C***, za małe jajeczka, czwarty na F***- ciąża. 4 tydz. bicie serca, super, wszystko ok, bez powikłań, 8 tydz-szok płód martwy 0.8mm, bez plamień, objawów-zabieg. Po 4 tyg. miesiączka. Wszystko ok, lekarz powiedział, że najprawdopodobniej wada gen. płodu, i wiadomo lepiej tak niż.
Możemy znowu działać. Trzeci cykl -ciąża, wszystko ok,objawy nasilone, bóle podbrzusza,ale serduszko bije,dzidziuś rośnie. Bez żadnych leków, bad.ok, toxo.ok.||| Koniec 10 tyg., niedziela, jutro mam wizytę, piersi mnie bolą, częstomocz mam ale nagle delikatne brudzenie i silny ból podbrzusza, z godz. na godz. coraz mocniej bez krwawienia ,tel. do gin.-bez paniki jutro się widzimy. W nocy delikatnie krwawiłam, rano już wiedziałam, że już chyba nic z tego. Lekarz potwierdził-martwy płód 1,5cm ok.dwa tyg. temu, dlaczego? Bez przyczyny? Wszystko było ok! Żadnych leków, zero leżenia, żyłam normalnie tzn. jak mamusia. Skierowanie do szpitala, bo nie krwawiłam,a le w każdej chwili mogę. Do szpitala ledwo co dojechałam, lało się ze mnie ciurkiem. Zabieg. A teraz siedzę i nie wiem co dalej.
Jestem wściekła i czuję ogromny żal, płaczę i się nie odzywam, nienawidzę swojego męża- wziął mnie za rękę po zabiegu i mówi- nie martw się, jakoś to będzie, odpoczniesz i do trzech razy sztuka. Ja też tego pragnę ale jestem taka zła. Nie rozumiem wada gen. po raz drugi? Jestem zdrowa, wszystko ok i co? Co powinnam zrobić? Czy mam walczyć sama ze sobą i zapomnieć o dziecku?