Jak sobie poradzić bez brania leków i czy można całkowicie wyleczyć się z nerwicy lękowej?
Witam, mam na imię Kamil, mam 26 lat, poniżej opisuje swój problem. Jakieś 3 lata temu moi rodzice rozstali się, niestety w nie najlepszej atmosferze. Zanim doszli do wniosku, że nic z ich związku już nie będzie przez około rok mieszkałem sam z ojcem, mama wyprowadziła się ze względu na atmosferę jaka zaczęła panować w domu. Przez prawie cały ten rok wysłuchiwałem od ojca, że wszystkiemu winna jest mama itp., wracałem z pracy do domu późno, kiedy zasnął. żeby nie wysłuchiwać tego. Pewnego dnia, po kłótni z ojcem zaczęło mi strasznie szybko bić serce, czułem ogromny lęk, że umieram nie byłem w stanie sobie poradzić. Brałem proszki uspokajające ziołowe na początek, ale nic nie pomagało, serce cały czas waliło. Zażyłem w końcu lek, dzięki któremu udało mi się zasnąć i na jakiś czas uspokoić się. Następnego dnia serce samo z siebie znowu zaczęło szybko bić, drętwienie ciała i paraliżujący lęk, że dostanę zawału serca z tego wszystkiego. Kolejny atak miałem za jakieś 2 tygodnie, następny po około 1,5 miesiąca. Postanowiłem z tym walczyć, zapisałem się do psychiatry, który stwierdził u mnie nerwicę lękową, oczywiście wytłumaczył mi na czym dokładnie ta choroba polega, sam również wiem o niej bardzo dużo a mimo wszystko przegrywam tą walkę. Dostałem leki, było lepiej, lęki zniknęły. Na jakiś czas. Od czasu kiedy pierwszy raz ujawniła się na dobre we mnie ta choroba, mocniejszy stres działa na mnie negatywnie w postaci paraliżującego lęku. Taki stan przytrafia mi się różnie, 3 - 4 razy w miesiącu, okropne uczucie, czasami rzadziej. Proszę o pomoc, o rady jak wygrać raz na zawsze z tą chorobą a nie tylko tuszować ją lekami, np. na miesiąc lub do najbliższego większego stresu. Tak bardzo chciałbym wrócić do swojego normalnego życia, kiedy to stres nie wywoływał tak okropnych dolegliwości. Boję się, że zachoruję na coś poważniejszego jeśli się z tego nie wyleczę.