Jaka jest przyczyna problemów 9-latka?
Mam Syna niedługo skończy 9 lat, kłopoty spadają na nas jak lawina. Im bardziej staram się temu zaradzić tym jakby gorzej. Czekamy na nową opinię z poradni PP. Z poprzedniej wynikało, iż dziecko ma nadpobudliwość psychoruchową z zaburzeniami koncentracji. Korzystaliśmy w poradni z Bio fit becku. Po wstępnych opiniach z poradni (tyle co z rozmowy wynika że są postępy u syna które widzą) jednak w szkole wychowawca uważa, że jest gorzej, że zrobiła błąd puszczając syna do 3 klasy pomimo iż zdał testy kompetencyjne na koniec roku szkolnego 2018/2019.
Według informacji od Pani wychowawcy syn nie robi nic, nie interesuje go lekcja, bardziej skupia się na tym co koledzy robią w ławkach z tyłu, wydaje z siebie dziwne dźwięki( nucenie czegoś pod nosem), stwarza zagrożenie dla klasy, chodzi po parapetach,Pani nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa syna, w rozmowie przeprowadzonej w obecności całej klasy nazwała syna kosmitą. Najbardziej wychowawce irytowało fakt, że syn był zadowolony i grał z kolegą w kółko i krzyżyk, nie przejął się tym, że Pani rozmawia ze mną.
Ja słyszę krzyk mojego syna, czuję że coś jest na rzeczy. Przy zaburzeniach koncentracji nauczyciel powinien dziecku powtarzać polecenie, zaś Pani mówi tylko raz, bez powtórzenia. Na początku września wydawało mi się ,że jest lepiej syn zaczął sam siadać do lekcji, ale zbyt długie godziny siedzimy przy lekcjach 4-5 godzin, nauka wchodzi topornie, nie oczekuje cudów, naprawdę zadawala mnie nawet 3 , nie chce by miał same 5, bo wiem że to jest cel nie do osiągnięcia. w wieku 4 lat zaczął mówić, a co za tym idzie ubogie ma słownictwo błędy ortograficzne w każdym wyrazie zamiast auto jest ałto, zamiast chce jest kce... Słuch ma dobry badany, z robionych badań eeg głowy pisze że w granicy normy wiekowej, od psychiatry mamy leki medikinect oraz rispolect, na prywatnej wizycie u nerlogo wyszło że syn ma prawą rekę i nogę dominujące z lewym okiem. pisze niestarannie, jakby był w ciągłym biegu. Najgorsze jest to, że w domu nie mamy problemów z synem, do pewnych rzeczy przywykliśmy, pewne rzeczy tolerujemy, zaś w szkole to tak jakbym słyszała nie o swoim dziecku, jakby inna osoba.
Najgorsze jest że szkoła nie chce pomóc, lecz pozbyć się problemu jakim jest mój syn. A może ze mnie zrobić wariatkę i nasłać opiekę społeczną. Pani śmieje mi się w twarz jak mówię że z dzieckiem siedzę po 4 lub 5 godzin dzień w dzień.
Nie docenia się naszych starań, lecz śmieją mi się w twarz. Ja cały czas walczę, nie poddaję się, pomagam Dziecku ile mogę, chciałabym go chronić przed złem, ale przed życiem go nie ochronie. Spodobało mu się zabawienie klasy przez tak zwane błaznowanie, nie szanuje siebie, uważa się za kogoś gorszego i ma poczucie braku akceptacji wśród rówieśników co bardzo mnie boli.
Poradźcie coś... pomóżcie...