Kłujący ból za mostkiem
Mam 23 lata, od jakichś 2 lat odczuwam co pewien czas silny, kłujący ból za mostkiem (centralnie na środku). Ból jest kujący, mam wrażenie, jakby ktoś stał mi na klatce piersiowej i dodatkowo z całych sił ściskał, a oprócz tego przy każdym ruchu mam takie uczucie jakby wbijało mi się tysiąc szpilek. Ból nie rozchodzi się po całej klatce, jest umiejscowiony tylko w środkowej części za mostkiem. Nie ma reguły, kiedy nastąpi - bardzo często zdarza się w nocy, budzę się, nie mogę złapać głębokiego oddechu, a przy nawet minimalnym ruchu ból jest o wiele silniejszy, nie mogę poruszyć głowa ani nawet palcem u reki, bo ból za mostkiem jest wtedy nie do wytrzymania. Trwa to ok. 1-1,5 godz. i samo przechodzi. Nieraz pojawia się to rano i mam problem, bo muszę szybko wstać do szkoły, a nie daje rady nawet przekręcić się na drugi bok. Towarzyszy temu naprzemienne uczucie gorąca i zimna. Około rok temu byłam u lekarza zostało mi zrobione EKG i pani doktor po konsultacji z innym lekarzem powiedziała, że to dodatkowy skurcz serca i że przyczyną na pewno jest niedoczynność tarczycy. Zostałam skierowana do endokrynologa, gdzie zrobiono mi badania krwi i USG, i okazało się, że z tarczycą wszystko okej. A moja pani doktor stwierdziła, że zrobione wcześniej EKG jest prawidłowe (chociaż wcześniej twierdziła inaczej). Od jakiegoś czasu moje objawy są coraz częstsze i bardzo przeszkadza mi to w normalnym funkcjonowaniu. Dodam jeszcze, że po takiej nocy czy poranku przez cały kolejny dzień odczuwam gniecenie w klatce piersiowej. Nie wiem, czy jest sens kolejnej wizyty... Zgodnie z zaleceniami codziennie biorę magnez, ale to i tak nie pomaga. Czy to może być spowodowany stresem? A jeśli tak, to czy można jakoś temu zapobiec?