Konsekwencje radioterapii po jodowaniu
Prośba do dr Tomasza Stawskiego o udzielenie mi szczerej odpowiedzi. Miałam dwukrotną operację (styczeń i kwiecień br.) - wycięcie tarczycy z powodu obecności raka brodawkowatego w postaci 9 mm guzka na jednym płacie. Gdzie w wyniku histopatologicznym po pierwszym (w I) wycięciu płata napisano, że rak przekracza torebkę narządową i nacieka wiotkie tkanki okołotarczycowe. W naczyniach zatory z komórek raka. Margines chirurgiczny 0,1 cm. Po drugim (w IV) wycięciu drugiego płata w wyniku histopatologicznym opisano, że pobrany materiał bez utkania nowotworowego. USG (6 tygodni po drugiej operacji) w dniu scyntygrafii dobrze, węzły chłonne czyste, opis: "W loży po tarczycy uwidoczniono niewielki obrzęk pooperacyjny. W/CH /-/". Wynik scyntygrafii szyi i całego ciała: "SC-T24-2,21 Uwidoczniły się fragmenty tkanki jodochwytnej położone powyżej i na wysokości wcięcia mostka". (Czy z tego wynika ile % tkanki tarczycy zostało?) "SCC - poza gromadzeniem radiojodu w zakresie szyi nie widać ognisk patologicznego wychwytu znacznika." Potem w ogóle w życiu pierwsza wizyta u endokrynologa, i dotychczas jedyna, podczas której zakwalifikowano mnie do leczenia jodem 131-I, ale też po leczeniu radiojodem zaproponowano (czy też zakwalifikowano, bo nie wiem) spotkanie z radioterapeutą i "dopromienianie". Przytakiwałam głową na informację, nic właściwie nie rozumiejąc. W drodze do domu uprzytomniłam sobie, że to chyba o lampy radiologiczne chodzi, więc strasznie się przeraziłam w obawie o inne moje liczne problemy zdrowotne, jak np. ginekologiczne (a rozpoczęła się u mnie menopauza): mięśniaki, długoletnia endometrioza po poronieniu, chyba torbiele na jajniku (choć nie zawsze występują w obrazie USG), torbiele piersi, od lat obecny, nie zmieniający rozmiarów - polip czy kamyk(?) w woreczku żółciowym, przebyta kiedyś sarkoidoza, czasem - rzadko - trudności z oddychaniem, gnieceniem w klatce piersiowej, czasami szybkie tętno np. 112 lub wolne np. 54 (EKG w porządku) i inne np. przepuklina i ból kręgosłupa, (częste podrażnienie śluzówki j. ustnej i przełyku), a poza tym w rodzinie matki i ojca były przypadki innych raków, nie tarczycowe. Obawiam się popaprania w genach i powstania w przyszłości innych raków. Czy słusznie? Myślę o zrezygnowaniu z "dopromieniania". Co mi Pan Doktor radzi? Czy powinnam poddać się radioterapii? Na ile to u mnie konieczne, czy nie, na ile i jakie są konsekwencje radioterapii po jodowaniu, i w ogóle? A jeśli teraz zrezygnuję ze wstępnie zaproponowanego po jodowaniu leczniczym dopromieniania radiologicznego, to ma to wpływ na ewent. Konieczność ponownego ustalenia leczniczej dawki jodu poprzedzającego na wstępie zamiarowo późniejsze pojodowe dopromienianie? Czy w razie mojej rezygnacji z późniejszego (po jodowaniu leczniczym) dopromieniania radiologicznego powinnam szybko, jeszcze przed poprzedzającym leczeniem jodem 131-I, zgłosić to endokrynologowi, aby na nowo ustalił mi dawkę jodu? Czy jednak niezależnie od tego, czy będę dopromieniana, czy nie, to i tak dawkę ustala się taką samą jaka powinna być? Podobno mleko zawiera jod, a ja dużo piłam codziennie, (nie wiedziałam) więc martwię się o efekty jodoterapii. I jaki optymalny, najkorzystniejszy ilościowo powinien być poziom TSH w dniu do przystąpienia do leczenia radiojodem 131-I, aby komórki raka były jodochwytne 131-I? Jeszcze odnośnie stanu już po zażyciu jodu leczniczego 131-I, tzw. jodoterapii: waha się b. wysokie długotrwale podobno TSH. Jakie to może mieć konsekwencje, czy mogą wtedy źle funkcjonować nerki, jakie konsekwencje? Z góry z poważaniem serdecznie dziękuję. 48-latka