Natręctwa myśli i stany lękowe po epizodzie depresyjnym - czy muszę się dalej leczyć u psychiatry?
Dzień dobry. 3 lata temu przeżyłem tzw. epizod depresyjny związany z nieprzyjemnym zdarzeniem w moim życiu osobistym. Stosowano leki przeciwdepresyjne, przy których nastąpiła widoczna poprawa. Z czasem udało się leki odstawić. Przy tym nawet w okresie brania leków występowało natręctwo myśli - często powodujące brak zdolności do koncentracji czy też chęci do wykonywania bardziej aktywnych czynności. Jednak w niewielkim stopniu. To natręctwo po odstawieniu leków trochę się nasiliło. Zasadniczo jestem osobą, która źle reaguje na stres - bardzo nerwowy charakter pracy powoduje częste analizowanie zdarzeń, które już się odbyły. Nie jest to może stan, który nie pozwala mi egzystować, ale znacząco pogarsza jakość życia. Miewam też stany lękowe związane z trudnościami w kontaktach z ludźmi - dotyczy to zwłaszcza kontaktów w pracy, w szczególności z kobietami i nie ukrywam, że jest to źle postrzegane (epizod depresyjny był związany z rozpadem związku). Być może wskazane są dalsze wizyty u prowadzącego lekarza psychiatry - przyznam, że od kilku miesięcy nie byłem u swojego lekarza. Dodatkowym problemem jest to, że po długim okresie stosowania leków antydepresyjnych ujawniło się stłuszczenie wątroby z podejrzeniem, że ma to charakter polekowy - wykazały to próby wątrobowe. Teraz wyniki prób wątrobowych są zdecydowanie lepsze. Chociaż specjalista hepatolog uznał, że lepiej stosować stale mniejsze dawki leku niż po okresie krótkiej przerwy znowu duże jego ilości. O ile oczywiście zajdzie taka potrzeba. Czy moje dolegliwości są niepokojące i czy mój obecny stan zdrowia wskazuje na konieczność dalszego leczenia u lekarza psychiatry?