Ponieważ objawy, o których Pani pisze, utrzymują się dość długo, a w ostatnim czasie dodatkowo się nasiliły, powinna Pani skonsultować tę sprawę z lekarzem psychiatrą. Bardzo niepokojący jest również problem bezsenności. W Pani obecnej sytuacji prawidłowy sen jest bardzo ważny i tutaj pomóc może Pani bezpośredni kontakt z psychologiem i psychiatrą. Tak duża odległość stanowi poważne utrudnienie, ale myślę, że w tym przypadku niezbędna jest przynajmniej jedna konsultacja ze specjalistą, który dokładnie oceni sytuację i ustali odpowiednie postępowanie lecznicze.
Na Pani przeciążenie złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim hermetyczne środowisko znajomych, plotki, trudności z szefem, problemy ze snem, zależnościowa relacja z partnerem itp. Trudno się dziwić, że ma Pani dość kontaktów z ludźmi i czuje Pani agresję w kontaktach z uczniami. Pani granice, włącznie z czasami studenckimi, były notorycznie przekraczane i tak naprawdę nie miała Pani swojej własnej przestrzeni. W tej chwili ma ją Pani, ale pojawiło się poczucie samotności, które wypełnia Pani trudną i zależnościową relacją. Nie ma wątpliwości co do tego, że układ, w jakim Pani tkwi (bo chyba tak można to ująć najlepiej?) ma na Panią niekorzystny wpływ. Decyzja o odejściu od partnera wydaje się słuszna, chociaż na pewno będzie trudna. Dlatego tym bardziej warto pomyśleć o spotkaniach z psychologiem i podjęciu psychoterapii.
Myślę, że Pani niechęć do kontaktów ze znajomymi wiąże się w dużym stopniu z tym, że czuje Pani i dusi w sobie uczucia (złość, żal, rozgoryczenie itp.) związane z incydentem puszczenia plotki na Pani temat. Podobnie dzieje się zapewne w relacji z szefem. Ta złość cały czas w Pani jest, więc naturalną tendencją będzie chęć jej wyrzucenia z siebie, nawet na poziomie nieświadomym. Stąd prawdopodobnie agresja do uczniów, na zasadzie przeniesienia (łatwiej złościć się na uczniów niż na szefa, ponieważ są niżej w hierarchii). Do tego napięcie związane z utrzymywaniem związku w tajemnicy i jeszcze kilka innych stresogennych czynników. Jednym słowem trudno się dziwić, że jest Pani przeciążona i ma Pani wszystkiego/wszystkich dość.
Co można zaproponować Pani na odległość? Przede wszystkim powinna Pani podjąć psychoterapię. Jest w Pani bardzo dużo tłumionych emocji, dużo jest wątków, które powinna Pani przerobić na terapii. Część z nich sięga czasów dzieciństwa i wpływa na Pani niską samoocenę. Jeżeli nie rozwiąże Pani tego teraz, będzie się to ciągnąć w formie takiego ogona doświadczeń, co jakiś czas dając o sobie znać. Dlatego im prędzej rozpocznie Pani terapię, tym lepiej. Ten ogon trzeba uciąć. Na pewno powinna Pani odpocząć i zmienić otoczenie na co najmniej kilkanaście dni. Ważne jest, aby nabrała Pani dystansu.
Poza tym dobrze byłoby popracować nad formą komunikowania się z ludźmi. Dusi Pani w sobie stres. Powinna Pani nauczyć się wyrażać swoje uczucia. Najpierw może Pani zacząć od mówienia do siebie, co Pani czuje, na przykład: Teraz czuję złość - czuję, że moje serce bije szybciej, pocą się moje dłonie, czuję duszenie w klatce piersiowej. Jestem zła, ponieważ wydarzyło się..., Nie mam ochoty iść na spotkanie, ponieważ nudzą mnie ci ludzie. Czuję zniechęcenie i czuję się przez nich nierozumiana itp. Pomocna może być lista uczuć, do której będzie Pani sięgać w razie potrzeby. Z czasem, kiedy łatwiej będzie Pani wyrażać to, co w Pani siedzi, łatwiej też będzie komunikować swój stan innym. Proszę pomyśleć również nad formą odreagowywania frustracji, np. jakąś formą sportu, którą mogłaby Pani uprawiać kilka razy w tygodniu.
Ja patrzyłabym na Pani załamanie również w nieco bardziej pozytywny sposób: rozwija się Pani, potrzebuje nowych kontaktów, oddechu, zmiany. Pisze Pani, że ma Pani dość nic niewnoszących rozmów i gadania o tym samym, zbiera Pani siły, aby zakończyć toksyczny związek itp. Moim zdaniem jest w Pani ogromna chęć życia, tylko na ten moment nie widzi Pani dla siebie perspektyw. Psychoterapia mogłaby Pani pomóc dotrzeć do tej wewnętrznej siły i poukładać sprawy w swoim życiu. Dlatego jeszcze raz serdecznie Panią do tego namawiam. Trzymam kciuki! Pozdrawiam