Niepokojące objawy - czy cierpię na nerwicę?
Miałem już 2 takie przypadki - podoobne. Jeden w pracy - w trakcie rozmowy z kolegą (pochylając się nad jego biurkiem) poczułem coś w rodzaju mocniejszego uderzenia serca (może 2 czy 3 razy), potem uspokojenie. Ale jakby nagły napad paniki się u mnie pojawił, momentalnie poczułem słabość w nogach, szybszy niż zwykły (60-65) puls ( czyli ok 80-90), następnie pojawiło się jakby mrowienie w rękach i impuls, że coś złego się dzieje. Spowodował to, że wyszedłem z pracy na 10-20 min szybki spacer po świeżym powietrzu. Nie miałem żadnych innych incydentów prócz strachu, z pytaniem co się dzieje. Ja nigdy na nic nie chorowałem, a tu taka niemiła niespodzianka. Do końca dnia "dziwnych" uderzeń serca już nie było, ale ogóla słabość, wyższe tętno i niepokój o własne życie pozostał. Zrobiłem po tym fakcie badania u rodzinnego. Były to badania z krwi, moczu oraz EKG. W krwi nic mi nie wykryto, prócz podwyższonego minimalnie poziomu potasu i minimalnie podwyżsoznego złego cholesterolu (max. 120, a ja miałem chyba 124). Z tym, że lekarz powiedział, że cholesterol jest ok, ponieważ LDL również mam w górnej granicy normy - więc to się bierze łącznie jako wynik. Miałem robioną też tarczycę i jest w normie. Mocz ok. W EKG tylko informacja, że blok przedsionkowo-komorowy 1 stopnia (lekarz również przyznał, że tym "bloczkiem" nie ma się co przejmować). I tyle. Stwierdził, że prawdopodobnie jest to nerwica i raczej nie zalecił innych badań w kierunku kardiologii (dlaczego?). Fakt, że ostatni rok miałem bardzo, ale to bardzo stresowy głównie za sprawą choroby mamy (sprawy sercowe, potem udar mózgu, potem rozrusznik), teraz podobnie jak mama mój 81 tato również otrzymał rozrusznik. Więc tego stresu trochę było. To wszystko było około września 2010. DRUGI wczoraj - 06 marca 2011, ponowna akcja. Cały dzień czułem się dobrze, a wczoraj wieczorem siedząc przed TV nagle poczułem jedno zaraz drugie i trzecie uderzenie, momentalnie pojawia się strach o życie. Pytanie co jest. Jak zawsze mam puls 60-65 (spoczynkowy), nagle po tej akcji puls ok 90. Pytanie co robić, a więc szybka reakcja (sam nie wiem czy dobra) - pierwsze biorę tbl. W_A_L_E_R_I_N Forte, następnie robię herbatkę z Melisy, potem biorę suplement diety do rozpuszczania (MAGNEZ) i kłądę się spać. Ale niestety nie moge zasnąć. Zaczynam myśleć, że to napewno ciśneinie mi skoczyło (nie mierzyłem ze strachu), potem dalej próbuję zasnąć, ale na próżno. Co przymknę oko to budzę się sprawdzajac puls (czy nie mam jakiejś arytmi lub migotania przedsionków). Boję się arytmi, bo wiem czym grozi. Mama z migotania przedsionków dostała udaru mózgu. Wiem co to udar i strach, że może mnie coś takiego spotkać po prostu mnie przerasta. Ogólnie dodam, że nigdy do tej pory nie miałem problemów z zasypianiem, aż do dzisiaj. Zawsze jakoś potrafiłem się wyłączyc albo efekty jak osłabienie, lub ukłucie serca dopadały mnie w dzień, a wieczorem się wyciszałem i szedłem bez problemu spać. Dzisiaj dostałem w "kość", zarwana nocka spowodowała to, że rano I-sza rzecz to Walerin Forte, potem mierzenie ciśnienia. Najpierw 145/80, a po 5 minutach i małym uspokojeniu (135/80). Po 2 godzinach od wstania piję herbatę z Melisy. Obecnie żadnych ukłuć czy uderzeń serca nie mam, ale puls w granicach 75 (więc wyższy niż mój normalny). Pytanie z czym mam do czynienia i co robić w takich sytuacjach ? Proszę o pomoc !!!!!!!