Trudności z zaczerpnięciem powietrza
Mam 25 lat, 182 cm, waga 85, nie palę, mało piję, mam stwierdzoną tarczycę - nadczynność. Przyjmuję Thiamazole Merck. Na początku brałem dwie tabletki i miałem skutki uboczne (bóle stawów i wysypkę), ale teraz, kiedy biorę pół wszystko jest dobrze. Przed stwierdzeniem u mnie tarczycy miałem tak, że dopadło mnie coś dziwnego, nagle poczułem kłucie w klatce piersiowej tak mocne, że aż się ugiąłem i nie mogłem wstać, doszedłem na czworaka na łóżko i leżałem tak do wieczora. W nocy ból ustał. To zmusiło mnie do zrobienia badań.
Zrobiłem badania serca, płuc, krwi, wszystko było dobre. Wykryto TSH 0,001. Teraz po kuracji trwającej 4 miesiące, wynik TSH to 4,48, prawie w normie. Problem leży w temacie oddychania. Trochę ciężko to opisać, ale czuję tak, jakbym potrzebował więcej powietrza i tego domagał się organizm, a ja nie mogę mu go dać i łapię powietrze, łaknę je wręcz jak jakaś ryba. Objawia się to wieczorami po pracy, przed siłownią rzadziej rano. Jakby mnie nic nie uciskało, ale czuję, że nie mogę zaczerpnąć powietrza w pełni. Dopiero tak po jakimś czasie takiego stanu łapię powietrze. Co ja mam zrobić z tym oddechem? Jest to uciążliwe i na pewno wpływa na organizm. Nie mam żadnych objawów związanych z nerwicą, nie denerwuję się specjalnie.