Bardzo dokładnie opisuję co mam w głowie. Czy to nerwica natręctw?
Witam. Mój problem rozpoczął się już ponad rok temu, przez ponad rok w głowie w cudzysłowie przeszedłem już cały świat, tak zmienna była moja sytuacja, lecz pod wpływem ostatnich zdarzeń jestem w stanie opisać co może być przyczyna chorych myśli w mojej głowie, co więcej raczej jestem tego pewien, ale od początku.
Rok temu bylem z pewna kobieta, wszystko było bardzo ok, po pewnym czasie zaczęła się zazdrość, robiła się coraz bardziej chorobliwa i miałem ciągle uczucie krzywdzenia przez druga osobę (choć naprawdę tak nie było), ale to nic, to wszystko to normalne uczucia, więc nie ma tu nic maga złego, lecz mam wrażenie, że pod wpływem tych uczuć nie wiem być może czegoś innego, ale jestem raczej pewien, że pod wpływem tych uczuć, w mojej głowie pojawił się chory obraz tej osoby.
Mianowicie będę mówił dosłownie co mi się działo w głowie: miałem obraz tej osoby w głowie, gdzie ona nic nie mówi, a na wszystkie pytania tylko odpowiada jakimś gestem lub krótkimi, bardzo prostymi odpowiedziami, potem co by się nie działo w teraźniejszość mój obraz tej osoby ciągle wracał do tego stanu, który opisałem, powoli wręcz zaczynałem w niego wierzyć, że ta osoba tylko tak odpowiada, że tylko tyle umie mówić – wiem, że to wręcz śmiesznie brzmi, ale opisuje dosłownie co mi się dzieje w głowie. Doszło to, że nie mogłem sobie przypomnieć żadnych dialogów z nią, choć wiem, że było ich mnóstwo, ciągle ten zasra*y obraz w głowie, który zakrzywiał mi rzeczywistość co do jej osoby. Kosztowało mnie to cholernie dużo, ale odpuściłem sobie tą osobę, chociaż ją kochałem przez rok - udało mi się o niej zapomnieć. Schiza ciągle jest, nawet teraz, ale już nie boli, nie przeszkadza, nie doprowadza do szalu, nie rozwala głowy.
Lecz niestety stało się najgorsze. Znów spotykam się z kobietą i znów, po 2 miesiącach, pojawił się ten sam problem, znów pod wpływem jakichś stresujących wydarzeń pojawił się obraz tej osoby, znów ten sam. Teraz już jestem pewien, że to nie z tamtą osobą było coś nie tak, tylko ze mną. Kobietę, z którą teraz jestem bardzo kocham mimo tych myśli, wiem że ją kocham, lecz to mi sprawia ból przez tę schizę, z tym obrazem jej w głowie miłość zamienia się w ból. Mam ciągle myśli samobójcze, jestem na skraju zupełnego zwariowania. Biorę lek przeciwdepresyjny, lecz dopiero od 5 dni, ponieważ dopiero 5 dni temu zdecydowałem się iść do psychiatry. Na razie nie pomaga. Myślicie, że to na pewno NN? W ogóle co o tym sądzicie? Potrzebuję żeby ktoś w ogóle spojrzał z trzeciej osoby na to, bo wariuje. Z góry dzięki.