Czy to nerwica natręctw i czy w tej sytuacji terapia psychodynamiczna jest wskazana?
Witam:) Od 2 lat, najpierw raz, następnie dwa razy w tygodniu, chodzę na psychoterapię psychodynamiczną. Moim problemem zdiagnozowanym przez lekarza psychiatrę jest nerwica, ale nie powiedziano mi wtedy jaki rodzaj, od tamtego czasu jednak upłynęło 7 lat, dużo się zmieniło i nie wiem, czy przypadkiem nie przerodziło się to w nerwicę natręctw połączoną z depresją. Niestety psychoterapeutka jest bardzo powściągliwa. Pytana, czy to natręctwa odpowiada pytaniem na pytanie. Jednak postaram się pokrótce opisać mój problem. Mianowicie 2 lata temu poznałam mężczyznę, z którym się związałam. Przez to opuściłam mojego męża, choć w pełni zdawałam sobie sprawę z tego, że to co robię, jest zupełnie niedorzeczne, a pchały mnie do tego właśnie, ja bym to nazwała, obsesyjne, natrętne myśli o tym mężczyźnie. Proszę Państwa, sytuacja wygląda tak, że ja myślę o tym człowieku non stop, zasypiając i budząc się, myślę tylko o nim i o wszystkim, co jest z nim związane. Jeśli cokolwiek zakłóca lub uniemożliwia mi kontakt z nim, czuję niepokój i napięcie. Jakikolwiek brak zainteresowania z jego strony moją osobą powoduje to samo. Ciągle do niego dzwonię, kontroluję, co robi, gdzie tylko mogę. Jeśli nawet staram się odwrócić uwagę od tego, gdzieś ciągle w głowie kołacze się on i myśli o nim. Jest to dla mnie sytuacja niezmiernie wyczerpująca, całkowicie odizolowałam się od ludzi, zamykam w pokoju, siedzę i myślę, ale myśli krążą właśnie wokół niego, jak również wobec bezsensu tego, co robię, że to nie ma sensu, że powinnam być z mężem i mieć normalne życie, że zaniedbuję mojego syna, zdając sobie sprawę, że dla niego tak wielka zmiana jak zamieszkanie z obcym człowiekiem jest również stresujące. Tak naprawdę mam już dość, jestem wyczerpana psychicznie i fizycznie – schudłam 7 kg. Wróciłabym do męża, wiem, że mogę, ale jak tylko o tym pomyślę, od razu czuję lęk, że nagle go zabraknie bądź znajdzie sobie inną kobietę, co jest logiczne. Sytuacja staje się nie do zniesienia. Od roku nie biorę żadnych leków, ale w tej sytuacji mimo psychoterapii myślę, że powinnam zacząć znów farmakoterapię połączoną z psychoterapią. Nie płaczę i nie mam myśli samobójczych, jedyne co robię, czy aż, to ciągle chcę mieć z nim kontakt i kontroluję go na każdym kroku. Jestem zupełnie odizolowana, pracuję na pół etatu, choć mogłabym więcej, ale ze względu na niego ciągle chcę być w domu. Wiem, to chore, mnie po prostu nie ma, jest tylko on... i wiem, że to nie jest miłość, raczej choroba. Mam pytanie: czy może być to nerwica natręctw, bo jak się obserwuję, to wszystko na to wskazuje i czy nie powinnam zmienić rodzaju psychoterapii na behawioralną? Jest jeszcze jedno, co chciałabym dodać – od 4 lat mieszkam w Londynie, kontakt z polskimi psychologami i psychiatrami jest utrudniony, ponieważ za wszystko trzeba zapłacić i nie ma tu aż takiego dużego wyboru jak w Polsce, dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w szerszym wyjaśnieniu mojej przypadłości. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.