Nerwica natręctw i lęki - czy jest jakiś sposób, by udało mi się wyjść z tego?
Witam, jestem tu nowa, ale po prostu szukam ratunku wszędzie. 5 lat temu oficjalnie stwierdzono u mnie nerwicę natręctw, lęki byłam 4 lata, później rok dawałam sobie radę sama, nie wiem jak. Przez ostanie pół roku brałam znowu, ale zaszłam w ciąże i biorę lek sporadycznie tylko. Mam dość, nie wiem co ze sobą zrobić, nie cieszy mnie nawet ciąża - ciągle siedzę w łóżku i ryczę, wymyślam sobie niestworzone myśli i wtedy lęki i natręctwa maja podstawę, by się tworzyć. U mnie zaczęło się od tego, że bardzo boję się o wszystkich, że coś się stanie. W ogóle jednym z głównych wątków leków jest to, że boję się, że zachoruję psychicznie i trafię do szpitala - panika mnie wtedy zjada. Teraz w ciąży zaczynam się obwiniając o wszystko, że wszystko co się dziej to moja wina, zaczynam żałować wielu rzeczy, które wcześniej zrobiłam (tzn. że zraniłam kogoś, kogo bardzo kocham:) i to zaczyna mnie prześladować, straszne czasem mam wrażenie, że oszaleję, robi mi się duszno, serce wali, jest mi zimno. Chodziłam 4 lata na terapię, ale chyba nie umiem sobie pomóc czy - ktoś z was może to rozumie? Mam kochanego męża, on rozumie mnie, rodzice nie do końca - twierdzą, że sama sobie wymyślam, wiec w ogóle przestałam im tłumaczyć. Jak ja bym chciała być normalna, bez natręctw, lęków i cieszyć się wszystkim… Czy jest jakiś sposób, by udało mi się wyjść z tego? Czytałam nawet o zabiegu operacyjnym na n.n.