Ból podczas stosunku przy głębokiej penetracji
Witam! Mam 26 lat, półtora roku temu urodziłam córeczkę (poród naturalny za pomocą kleszczy). Po ok. 3 miesiącach po porodzie zdecydowałam się na współżycie z mężem, jednak zrobiliśmy to zaledwie dwa trzy razy (gdyż później musiał wyjechać na trzy miesiące do pracy) i bolało mało, jednak mąż był bardzo delikatny. Jak wrócił to znowu spróbowaliśmy i znów bolało. Pojechał zaraz znowu na trzy miesiące do pracy, jak ponownie wrócił to znowu się kochaliśmy i znowu bolało i tak w kółko. Jednym słowem - dużo Go nie ma, więc i nie mam seksu. Ale jak przyjeżdża na ok. dwa miesiące to kochamy się dużo, tzn. chcemy kochać się dużo, ale często w trakcie przerywamy, bo ja nie daję rady - cały czas BOLI!! Najgorsze jest to, że początkowe stosunki (np. pół roku po porodzie) nie były takie bolesne jak teraz, im mija dłuższy czas od porodu tym bardziej boli... Z tym, że nie chodzi o ból przy wejściu, bo to nie boli NIC!! Problem jest później, jak już wejdzie i kochamy się płytko, delikatnie to również nie odczuwam bólu, dopiero jak mąż próbuje ruchów głębszych, w pozycji np. na pieska to mnie przeszywa taki nagły ból, jakby ukłucie czegoś ostrego i przerywamy.
Proszę nie doszukiwać się problemów emocjonalnych, bo my ich nie mamy. Bardzo kochamy się z mężem, rozmawiamy o wszystkim, zawsze mamy długą grę wstępną, więc w tych kwestiach wszystko gra. Wiem, że mogłaby Pani/Pan napisać: Skoro nie boli jak kochacie się delikatnie. np. w pozycji misjonarskiej to proszę się tak kochać, ale chyba nie o to chodzi? Zarówno mój mąż, jak i ja lubimy troszkę inny seks, nie jakiś ostry, ale po prostu i Jemu, i mi przyjemniej jest, gdy penis wchodzi głęboko, a w naszej sytuacji jest to na chwilę obecną niemożliwe. To powoduje, że po porodzie ani razu nie osiągnęłam orgazmu, a wcześniej miałam go prawie zawsze. To powoduje frustrację u nas, dlatego do Was piszę. Jeszcze jedno - byłam u ginekologa trzy razy po porodzie, robił mi cytologię (wyszła dobra, żadnych zmian), badał mnie i stwierdził, że wszystko ze mną w porządku. Gdy powiedziałam Mu szczegółowo o naszym problemie to rozłożył ręce i stwierdził, że czasem tak bywa! Dla mnie takie gadanie do niczego nie prowadzi. Wydaje mi się, że nie może tak być, że nie powinnam tego zostawiać, bo to co się dzieje uniemożliwia mi czerpanie satysfakcji z seksu, nie wspominając już o tym, że może coś mi jest co być może zagraża mojemu zdrowiu? Co mi radzicie? Pozdrawiam!