Ciąża czy urojenie?
Witam serdecznie! Zadawałam już na tym forum prawie to samo pytanie. Więc mam 17 lat i w lutym moja miesiączka była normalna, trwała 6 dni, obfita. Kilka dni po tym zmarła moja mam i poprzez dużo stresu (tak myślę) miesiączka w marcu 14 spóźniła mi się o 2 tygodnie i na początku był to brązowy śluz, a później już normalna miesiączka, która trwała miesiąc;/, od 14 kwietnia.
Jeszcze tydzień przed pojawieniem się brązowego śluzu zrobiłam 4 testy ciążowe i 3 z nich wyszły negatywne a 1 innej firmy pozytywny. Dodam, że po zrobieniu testu pozytywnego po 3 godzinach dostałam brązowe plamienia. Po tej długiej miesiączce zrobiłam kolejne testy 4 innej firmy, które również wyszły negatywnie.
W międzyczasie myślę, że miałam chory pęcherz, ponieważ oddawałam często mocz i bardzo mnie bolał, lecz nie brałam leków przy robieniu testów tylko po ich zrobieniu i przestał boleć. Nie oddaję już często moczu.
Kolejną niby miesiączkę dostałam 30 kwietnia, ból brzucha jak co miesiąc, miesiączka obfita, lecz trwała tylko 3 dni. Dodam, że prócz tego iż nie mogę spać w nocy chyba z nerwów i mam wrażenie jakby coś mi się ruszało w brzuchu to nie mam żadnych objaw ciąży.
Martwi mnie jednak fakt, że po miesiączkach miałam leciutkie plamienia, które widziałam przy podcieraniu. Jestem tak zdenerwowana, że nie daje mi to spokoju.
W lutym mój stosunek był przerywany i to był taki ostatni bez zabezpieczenia. Proszę o szybką odpowiedź i poradę.
Z góry dziękuję i pozdrawiam!