Co może być przyczyną łaskotania w gardle i przytykania ucha?
Od dwóch miesięcy mam problem z, no właśnie, ciężko powiedzieć.
Zaczęło się od gwałtownego bólu gardła tylko po lewej stronie i powiększenia lewego migdałka podniebiennego (tak sądzę, uczucie kulki w gardle przy przełykaniu) oraz uczucie dotyku na lewym policzku - blisko ucha.
Kulka w gardle ustąpiła po tygodniu-dwóch. Zostało jedynie łaskotanie w gardle po lewej sięgające ucha, często równoznaczne z "przytkaniem" ucha i wspomniane wcześniej uczucie dotyku, nasilające się na przykład przy ochłodzeniu, ale nie tylko bo zdarza się też w normalnych warunkach, czasami trwa chwilę, czasami pół dnia.
Laryngolog "wzrokowo" nic nie zauważył, tylko lekko przekrwione gardło - możliwe, że od refluksu. Do tego powiększone węzły chłonne - USG - charakterystyka odczynowa. Również RTG zatok nie wykazało nic niepokojącego. Mam przyjść w styczniu do kontroli i na badanie słuchu.
Tymczasem delikatnie słabiej słyszę wspomnianym lewym uchem. Wczoraj po wysiłku fizycznym, gdy już spokojnie siedziałem, kilkukrotnie doznałem "bulgotania" w tym uchu. Wydzieliny jednak z ucha nie stwierdziłem żadnej.
Nie mam kataru, chociaż po nocy w małej ilości przezroczystej wydzieliny z lewej dziurki w nosie znalazło się lekkie zabrudzenie świeżą krwią (mała ilość tylko raz rano, może w ciągu dnia spływa do gardła, chociaż posmaku krwi nie mam w ustach).
Jestem ogólnie dość zestresowany zaistniałą sytuacją, trwa to już za długo. Morfologia prawidłowa, CRP 0,2.
Czy to zapalenie ucha środkowego? Niedrożność trąbki słuchowej? A może problem ze ślinianką przyuszną? Na twarzy, w okolicy żuchwy czy uszu nie znajduję żadnych asymetrii.
Proszę o ewentualne naprowadzenie co to może być, a co raczej nie, bo zaraz zacznie się trzeci miesiąc dolegliwości. Chce wiedzieć, co ewentualnie zasugerować laryngologowi na kontroli, gdyby ten dalej "nic nie widział".