Co robić z odsłoniętymi szyjkami zębowymi?
Mam 35 lat, do tej pory nie mialam zadnych problemow z zebami.
Jednak ostatnio podczas czyszczenia zebow, higienistka zwrocila uwage, ze mam bardzo odsloniete szyjki zebowe oraz zaczyna wystepowac zanik kosci... Polecila mi skonsultowac sie z ortodonta, gdyz jest to prawdopodobnie spowodowane wada zgryzu. Na wizycie ortodonta potwierdzil ta diagnoze, mam tylozgryz zgryz gleboki, natomiast co to przerazilo mnie najbardziej, to to, ze powiedzial iz mozna sprobowac leczenia ortodontycznego, natomiast jest tylko 50% szans ze wada zostanie wyleczona, nawet jesli, to najprawdopodobniej wroci. Powiedzial, ze mozna sprobowac leczenia, ale on nie bedzie nic sugerowal... Natomiast ja wlasnie przyszlam tam, aby mi ktos doradzil jakie jest najlepsze wyjscie z tej sytuacji, bo jako laik nie wiem co bedzie lepsze dla mojego zdrowia, czy ewentualne leczenie moze przyniesc jakies skutki uboczne (twierdzil, ze raczej nie). Jestem troche zalamana, gdyz przetrzasajac wczesniej internet, wszedzie jest napisane, ze leczenie ortodontyczne jest mozliwe w kazdym wieku (wiadomo, u doroslych trudniejsze). Ciezko mi uwierzyc, ze w wieku 35 lat, jestem skazana na przedwczesne wypadniecie zebow, gdyz z slow lekarza wynika, ze tego procesu najprawdopodobniej nie bedzie mozna skutecznie zatrzymac. Jednym slowem, lekarz zaproponowal leczenie w ktorego skutecznosc sam slabo wierzy, nie mowil tez nic o tym, ze jest to wada kwalifikujaca tylko do leczenia operacyjnego (ktorego nie podjelabym sie i tak).
Dodam, ze wczesniej zaden stomatolog nie zwrocil mi uwagi na problem z dziaslami, nie mam tez zadnych dolegliwosci, ani ze strony dziasel, ani ze strony stawow. Nie przeszkadza mi tez to wizualnie, gdyz potrafie te wade wizualnie kamuflowac. Czy naprawde zatrzymanie recesji dziasel z powodu wady zgryzu jest az tak trudne albo niemozliwe u osoby 35 letniej, ktorej uwage na ten problem zwrocono dopiero niedawno?