Częste myśli samobójcze i problemy ze szkołą

Witam, zwracam się z problemem/problemami, o których rozwiązanie nie zabiegam, jedynie chcę się dowiedzieć, jak można z nimi żyć po prostu w miarę normalnie, byle dotrwać do końca i nie zabić się po drodze. Jestem 19-letnią dziewczyną, chodzę do liceum ogólnokształcącego, a dokładniej jestem w klasie maturalnej. Już od początku gimnazjum miewam bardzo częste myśli samobójcze. Dodatkowo pogorszyła tę sytuację pewnie przyjaźń z osobą będąca chorą na Borderline Personality Disorder. Z drugiej strony zawsze byłam outsiderką, chociaż szczerze mówiąc, zaczęło się to w gimnazjum. Wtedy sama wycofałam się z życia społecznego, bo w końcu doszło do mnie, że przez 10 lat ludzie mieli rację (byłam zawsze wyśmiewana za wygląd, grzeczne zachowanie oraz piętnowana za zdolność naukowe), wtedy właśnie przestałam zwracać uwagę na oceny oraz stałam się jeszcze bardziej nieśmiała... chociaż, szczerze mówiąc, zawsze byłam (to z powodu kompleksów, które do dzisiaj mam i wiem, że nie są bagatelne i bezpodstawne). Parę razy nałykałam się tabletek, jednakże nie było żadnych efektów. Często jednak myślę o śmierci. Myślę, że jest to temat na dłuższy wywód, jednakże będę się streszczać. W marcu poszłam do psychiatry, bo już nie wytrzymywałam, całkowicie odizolowałam się od świata, leżałam w łóżku i tylko płakałam, z nikim się nie spotykałam (zresztą teraz też tak jest), no i co najważniejsze nie mogłam się zabrać do nauki, a przecież mam maturę niedługo. Doktor przepisał mi lek przeciwdepresyjny, jednak nie pomagał. Następnie ze względu na moją bezsenność (przed snem zawsze płakałam i miałam szczególnie myśli samobójcze) dał mi preparat mianseryny. Ten lek jednak spowodował, że znacznie przytyłam, co jeszcze bardziej pogorszyło mój stan. Przestałam brać leki od tygodnia, bo nie chcę już iść do psychiatry... Po co mi leki, skoro to tylko doraźne działanie. Oczywiście lekarz zdiagnozował depresję, wyszczególnił czynnik sezonowy (!). Ciekawe, bo przez wakacje było tak samo... Zresztą najlepiej przepisać leki, mimo tego, że powiedziałam całą historię życia. Co dzień postanawiam żyć od nowa, zarzucić przeszłość, aby: zająć się nauką, polepszyć stosunki międzyludzkie, prowadzić aktywny tryb życia, zacząć się czymś interesować... i tak od paru lat... i nie wychodzi oczywiście i wiecznie się załamuję.

KOBIETA ponad rok temu

Witam serdecznie,

Na podstawie opisywanych problemów polecam Ci przede wszystkim wizytę u psychoterapeuty. Psychoterapia jest pozbawiona działań ubocznych, które mogą się wiązać ze stosowaniem leków, i spełnia inne Twoje oczekiwania, jak np. wpływ na przyczyny, a nie tylko objawy. Psychoterapia depresji polega m. in. na planowaniu aktywności i przyjemności, umożliwia również lepsze radzenie sobie z problemami w relacjach.

Samodzielna próba ,,życia na nowo" może być bardzo trudna, terapeuta może w tym pomóc, pełniąc rolę analogiczną do osobistego trenera, przewodnika. Wymieniłaś w swojej wypowiedzi kilka konkretnych zadań, które mogą stać się celem psychoterapii. Określenie celów umożliwia śledzenie postępów i efektywności psychoterapii. W leczeniu sezonowych zaburzeń nastroju pomocne może być zastosowanie fototerapii z udziałem lamp emitujacych światło o określonej długości fali.

http://portal.abczdrowie.pl/terapia-poznawczo-behawioralna-depresji

http://portal.abczdrowie.pl/depresja-sezonowa

http://portal.abczdrowie.pl/depresja-leczenie

Z pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty