Czy angina przebiegła standardowo?
Witam,
Od grudnia mam problem z migdałkami. Właśnie w grudniu miałam pierwszą anginę, dosyć ciężko ją przechodziłam, antybiotyk, który wtedy dostałam był zmieniany ponieważ spuchły mi dziąsła i zrobiło się coś na nosie. Po zmianie antybiotyku angina ustała. Przez następne około 2 miesiące ciągle pojawiał się ból gardła, ogólnie jakby przeziębienie. W lutym pojawiła się kolejna ciężka angina. Dostałam antybiotyk, po 3 dniach kiedy nie przechodziło lekarz dodał mi drugi antybiotyk, dalej nie przechodziło, nie mogłam spać, leżąc dusiłam się, w pewnym momencie nie mogłam już wypowiedzieć słowa. Szybka wizyta u laryngologa, okazało się, że urósł mi ropień okołomigdałkowy, sor, nacinanie. Nowy antybiotyk, płukanie gardła i w końcu przeszło. Zdrowa byłam chwilę, po miesiącu mocne przeziębienie, duszący kaszel, niepozwalający spać, katar 24h na dobę, ból gardła i głowy. Kilka dni jakby zdrowa i ponownie angina. Internista zlecił badania krwi, tak naprawdę nic na nich nie wyszło, odporność ok, jedynie stwierdził, że widać po badaniach, że to podłoże bakteryjne. Wymaz z gardła zrobiony ale nie ma jeszcze wyników. Wizyta u laryngologa za 2 tygodnie. Migdałki raz bolą bardziej, raz mniej. Nie ma w tej chwili żadnych nalotów, są obrzęknięte, rano stan podgorączkowy i ból, w dzień jest lepiej, na wieczór znowu dreszcze, ból głowy, ból migdałka lub obydwu, różnie. Wczoraj na jednym z migdałków, który zaczął mnie bardziej boleć pod wieczór zauważyłam jakby ciemną żyłkę.
Moje pytanie brzmi, czy to wszystko jest normalnym przechodzeniem anginy? Czy jest się czym martwić? Dodam, że czuję się bardzo osłabiona i jakbym nie była sobą. Bardzo możliwe, że to przez ilość antybiotyku przyjmowana przeze mnie przez ostatnie pół roku (7 różnych). Bardzo zaczynam się martwić i ciężko w tym momencie czeka się na wyniki badań, kiedy ciągle mnie boli i nie mam na nic siły.