Czy dermatolog mógł się pomylić w swojej diagnozie?
Mam pytanie dotyczące możliwości pomylenia mięczaka zakaźnego z kłykcinami kończystymi. Dwa lata temu udałem się do dermatologa wenerologa z kilkoma wykwitami na podbrzuszu i jednym na łączeniu brzucha z członkiem. Powiedziałem, że podejrzewam kłykciny lub mięczaka. Pani doktor obejrzała, chyba pod lupą, następnie stwierdziła że mięczak, popsikała czymś, wyłeżczkowała i tyle. Wszystko trwało dosłownie chwilę. Zapewniała, żebym się nie martwił, że to mięczak, że jak się coś jeszcze pojawi, to żebym wrócił. Faktycznie po jakichś dwóch miesiącach wróciłem bo coś tam odrosło i kolejny raz po dłuższym już czasie typu pół roku, może dłużej (były to pojedyncze niewielkie zmiany 1 lub 2, nie pamiętam, dodatkowo nie goliłem się więc mogłem to mieć jakiś czas przed zauważeniem). Pani doktor powiedziała że tak się zdarza. Po jakimś czasie (kolejne kilka miesięcy) przypadkiem wyczułem coś małego w jednej i drugiej pachwinie, nie wiem co to było, ale ukłułem sterylną igłą, przemyłem jodyną i po 2-3 dniach nie było już śladu (było na tyle małe, że ciężko mi stwierdzić, czy to jakiś zwykły wykwit, mięczak, czy cokolwiek innego, nie poszedłem już z tym do lekarza). Było to pół roku temu i od tego czasu nic już się nie pojawiło.
Moje pytanie: czy dermatolog/wenerolog mógł się pomylić co do diagnozy, czy jest szansa, że jednak nie był to mięczak czy coś innego, tylko kłykciny? Czy kłykciny byłby w ten sposób umiejscowione i czy dałoby się tak łatwo wyłyżeczkować bez żadnego bólu (w internecie większość informacji dotyczących kłykcin odnoszę się raczej do dość bolesnych wymrażań i wypalań)?
Od tamtej pory mnie to czasem zastanawia i nie daje spokoju.