Czy leki mogły uszkodzić trwale mój mózg?
Witam. Już sam nie wiem co mi dolega, nie mam chęci do życia. Wszystko zaczęło się rok temu, dokładnie we wrześniu, gdy poczułem się źle po odstawieniu leku antydepresyjnego, który stopniowo odstawiałem (brałem go rok) i który bardzo mi pomógł. Po wizycie u lekarza otrzymałem lek. Po miesiącu chciałem odstawić lek, lecz zaburzenia psychiczne (których wcześniej nigdy nie miałem) zmusiły mnie do kontynuowania tego leku. Dodatkowo po miesiącu otrzymałem lek i brałem go razem z poprzednio zapisanym lekiem z tej grupy. Na początku 2010 roku postanowiłem odstawić oba leki. Było to najgorsze doświadczenie w moim życiu... miałem drgawki, problemy z chodzeniem, bezsenność, depersonalizacje, odrealnienie... Po wizycie u lekarza następnego dnia otrzymałem lek, który nic nie pomógł. Od tamtego czasu miałem poważne ataki paniki i problemy z chodzeniem. Od lutego powróciłem do obydwu leków uspokajających, brałem je do czerwca. Po odstawieniu tych leków objawy nie mijały przez następne 7 miesięcy(problemy z chodzeniem i drgawki). W sierpniu prawie zemdlałem, byłem w szpitalu gdzie po morfologii i ekg nic nie stwierdzono. Od następnego dnia czułem straszne odrealnienie, spowolnienie, senność, nie mogłem wstać z łóżka i miałem lekki ucisk oka co mnie bardzo martwiło. Zrobiłem szereg badan, morfologia, ob, kreatynina, elektrolity, ekg, tsh, ft3, ft4, testy na boreliozę igg igm, badanie dna oka, tomografię bez kontrastu. Neurolog stwierdził chorobę Meniere'a i przepisał bardzo drogie leki, które nic nie pomogły. Te wszystkie badania nie wykazały żadnych zmian. Z miesiąca na miesiąc czuje się coraz gorzej, mam problemy z wstawaniem rano, czuje straszne odrealnienie, spowolnienie, brak chęci do życia :( Żaden lek na depresje mi nie pomógł (brałem głównie wszystkie SSRI, jeden SNRI i MAO) leki na schizofrenie, które tylko wywołały u mnie psychozę.. Chodzę od lekarza do lekarza, robię kolejne badania które wychodzą i tak dobrze. Już nie wiem co mam robić, od 4 miesięcy dokucza mi ucisk oka, zawroty i piekący bul po jednej stronie głowy, problemy z ruchem oczu, odrealnienie, brak poczucia przestrzeni, ataki paniki, depersonalizacja, senność i brak chęci do życia. Nie odczuwam żadnych emocji przez cały czas mam myśli samobójcze :( Jedyna osoba która trzyma mnie przy życiu to moja mama, tylko ona mi została. Ma stwardnienie rozsiane i wiem ze nie może zostać na tym świecie sama :( Nie mam sił aby żyć, mam tak silne ataki paniki i odrealnienie, że nawet śmieci nie mogę wyrzucić a o wyjściu do miasta mogę zapomnieć. Otrzymałem 2 razy skierowania do szpitala psychiatrycznego, w obu mnie nie przyjęli, stwierdzono ze takie ''rzeczy'' leczy się w domu! :( Czy po 7 miesięcznym okresie brania leku mogło dojść do uszkodzenia mózgu? ... Co ja mam zrobić... myślę o śmierci.. :( BARDZO PROSZĘ O ODPOWIEDŹ w jaki sposób mogę uniknąć chwili w której nie wytrzymam i wtargnę się na swoje życie :( co mam robić.....? :(