Czy możliwe, że ząb jest powodem mojego gorszego stanu zdrowia?
Dzień dobry, proszę o potwierdzenie lub wykluczenie takiej przyczyny "choroby". Moja "choroba" przebiega w sposób dość niestandardowy, ponieważ od jakiś 3-4 miesięcy dosłownie raz w miesiącu czuję osłabianie organizmu (które trwa około 5 dni). Jednak co bardzo istotne, po takim (domowym) leczeniu (głównie naturalnie, cytryna, czosnek, miód, herbaty ziołowe itd.) zostają mi i tak pewne objawy na okres w którym czuję się względnie zdrowy tj.:
- coś "ala flegma", częsta potrzeba wypluwania śliny, szczególnie rano po przebudzeniu, kolor raczej przeźroczysty
- uczucie "nierównego podniebienia", jeżdżąc językiem po górze podniebienia czuję swojego rodzaju "górki/nierówności/chropowatość" podniebienia. Patrząc w lustrze widać delikatnie bardziej czerwony kolor podniebienia w miejscu tych nierówności. (Nie ma tam w ogóle koloru białego (jakiegoś osadu) z czym miałem do czynienia przy anginie kilka lat temu.)
- ból gardła (ale taki dość specyficzny, bo najczęściej występuje on rano i jest dość słaby w porównaniu do bólu gardła podczas anginy czy grypy, bardziej takie przeziębienie, albo jeszcze coś słabszego. Najczęściej ból znika po wypiciu ciepłej herbaty z cytryną i nawraca następnego dnia rano)
- czasami również zatykanie się uszu
- praktycznie ciągły katar (ale jestem osobą z alergiami na kurz oraz pyłki, więc katar często u mnie występował już wcześniej przez okres letnio-wiosenny)
Wymienione wyżej objawy występują u mnie praktycznie cały czas już od prawie 4 miesięcy i nie ustają nigdy w 100%. Stan w którym "choruję" minimum raz w miesiącu objawia się tym, że dostaję nasilenia tych objawów mocny katar "zimna gorączka" i ogólne osłabienie organizmu.
Co podejrzewam/o co pytam?
Ponieważ większość przeziębień do tej pory starałem się przechodzić w domu z naturalnymi lekami (które wymieniłem wyżej) i do tej pory dawało mi to moim zdaniem dobrą odporność na różnego rodzaju infekcje. Również regularnie morsuję i wcześniej chorowałem maksymalnie 2 razy w roku (leczone w domu). Więc raczej moją odporność wcześniej określiłbym na takie 4,5/6. I tym razem długo więc zwlekałem z udaniem się do lekarza, aż postanowiłem sobie, że teraz się wybiorę do lekarza "pierwszego kontaktu", po tym jak zachorowałem 4 raz w przeciągu 4 miesięcy. Jednak patrząc na te objawy i moment, w którym moja odporność odmówiła posłuszeństwa to zbiegło się to równo w czasie z wizytą u dentysty, na którą poszedłem z powodu mocnego, promieniującego bólu zęba (górna jedynka), tzw. "tkliwość" nie mogłem gryźć nic tym zębem. Niestety był to okres świąt (grudzień) i na wizytę czekałem aż 3 dni, przy czym tego trzeciego dnia ból zaczął się zmniejszać. Dentysta stwierdził, że ząb z zewnątrz nie ma śladów próchnicy (był już wcześniej plombowany). Jednak faktycznie reagował bólem na dotyk patyczka dentystycznego. Stomatolog zaproponował mi jednak poczekać 1-2 tygodnie, aby zobaczyć czy stan zapalny sam ustąpi (nie przypisał mi wtedy antybiotyku na zapalenie) i faktycznie ból z dnia na dzień ustępował, ale bardzo powoli. Jednak cały czas nad zębem (dość wysoko, bo dosłownie zaraz pod nosem) mam "zgrubienie" na dziąśle, gdzie dusząc sobie dziąsło (przez skórę) czuję faktycznie ucisk oraz lekki ból oraz takie jakby promieniowanie właśnie na ten ząb (jedynkę) oraz w górę (w stronę podniebienia).
Wnioski?
Myśląc więc o planowanej wizycie u lekarza zacząłem się zastanawiać czy powodem nie jest przypadkiem właśnie ząb i jego stan (chyba zapalny?). Napiszę to jeszcze raz, żeby na pewno było jasne: ząb sam z siebie (na nacisk) już nie boli i nie reaguje, ale proces ten trwał około miesiąca. Jednak przez cały ten czas czułem zgrubienie na dziąśle nad tym zębem i ono nie zmalało. Dodatkowo jak wyżej napisałem, jeżeli przycisnę sobie skórę pod nosem, a nad zębem to czuję takie promieniowanie (coś jakby woda/płyn szukała ujścia) towarzyszy temu lekki ból.
Zastanawiam się nad tym zębem głównie z dwóch powodów:
- zazwyczaj miałem dobrą odporność i przeziębienia znoszę dość łagodnie, rzadko wcześniej chorowałem
- te stany chorobowe (cyklicznie co miesiąc) to nie są takie stany, że leżę w łóżku i nie mogę się ruszać. Raczej jest to takie trochę lżejsze niż przeziębienie (praktycznie nigdy nie mam gorączki, jeżeli już to czuję, że mam gorączkę, ale termometr pokazuje prawidłową temperaturę, tzw. zimna gorączka), praktycznie nigdy nie towarzyszy mi kaszel przy tych osłabieniach.
Bardzo prosiłbym o wskazanie procentowych szans na to, że powodem przewlekłego stanu chorobowego może być właśnie wskazany ząb, a na ile procent to jakaś przewlekła angina? (Podobne objawy miałem tylko przy anginie: ból gardła i uszu, brak kaszlu, ale wtedy to był taki ból, że pierwszego dnia byłem u lekarza i antybiotyk, bo nie szło nic przełknąć, a ten ból obecnie to takie 10% bólu przy anginie.)
Prawdopodobnie i tak udam się zarówno do lekarza "rodzinnego" jak i do stomatologa (ponieważ miałem przyjść na kontrolę jeżeli ząb będzie się odzywał). Bardziej pytam o to co jest bardziej prawdopodobne, aby nie brać np. jakiś antybiotyków na chorobę, której się okaże, że nie mam, bo powodem był ten ząb.
Dziękuję z góry za wsparcie :)