Czy taka dawka antybiotyku wyleczy mnie z boreliozy?
Mam 53 lata. Od paru lat mam problemy ze stawami i nie tylko. Dokuczają mi: bezsenność, ciągłe zmęczenie, przybrałam na wadze. Najbardziej jednak doskwierają obrzmienie i bóle stawów, bóle zębów, to znów uszu, ból w klatce piersiowej i w żebrach. Mam skoki ciśnienia, zmiany nastroju i drażliwość. Ostatnio lekarz prowadzący, reumatolog, wysłał mnie na badanie, czy to nie borelioza. Nie pamiętam, żeby mnie ugryzł kleszcz ani zmian rumieniowych.
Badanie p/ciała p/boreliozie IGM. Wynik wyszedł w kl. IgM 11,9 BBU/ml. P/c.p. jądrowe i p.cytoplazmatyczne, test przesiewowy (IIF, Hep - 2) AnA1. W badanej surowicy krwi nie wykryto przeciwciał przeciwjądrowych (ANA). Test ujemny, badanie wykonano pośrednią metodą immunofluorescencji /IF/. Z tym wynikiem zostałam wysłana do lekarza chorób zakaźnych, z rozpoznaniem A69.2 - Choroba z Lyme.
W zakaźnym usłyszałam, że muszę się położyć na oddziale. Nie wyraziłam na to zgody, bo opiekuję się ciężko chorą mamą po wylewie, która nie może zostać bez opieki. Sama nie mam rodziny. Dostałam więc antybiotyk doustny 2x1 kapsułkie przez 4 tygodnie i lek osłonowy 2x1. Czy po zjedzeniu tej porcji antybiotyku będę już wyleczona?
Co to za choroba? Czy powinnam zrobić jakieś dodatkowe wyniki (to badanie było odpłatne 150 zł, a ja jestem na zasiłku przedemerytalnym)? Gdzie iść na kontrolę - do pani doktor z zakaźnego, czy do reumatologa? Czy mnie przyjmą w zakaźnym, skoro odmówiłam hospitalizacji? Proszę o radę, co robić?