Czy te objawy mogą świadczyć o depresji?

Mam 15 lat, jestem dziewczyną. Od około miesiąca jestem smutna i często płaczę, pociełam się, straciłam zainteresowania (porzuciłam dawne zainteresowania), mam poczucie winy, niską samoocenę, nadmierną senność, brak apetytu (spadek wagi - w ciągu zaledwie 3 dni schudłam 5 kg), i co najważniejsze, MYŚLI SAMOBÓJCZE! Co mam robić? Czy to może być depresja? Czytałam trochę, jakie mogą być objawy i bardzo dużo mi się zgadza. Zgłosiłam się do psychologa w szkole, ale on chyba nie zauważył, że mogę mieć depresję, gdyż zatrzymaliśmy się na temacie o moim bracie i pani psycholog widzi u mnie problem związany z bratem, a ja czuję, że to nie to, ale też sama nie wiem, dlaczego płaczę itp.

KOBIETA, 15 LAT ponad rok temu

Witam!

Opisywane przez Ciebie objawy mogą wskazywać na zespół depresyjny. Szczególnie niepokojące są myśli samobójcze, które powinny być powodem wizyty u lekarza psychiatry. Depresja powinna być różnicowana z innymi chorobami, dlatego konieczna jest konsultacja lekarska. Polecam Ci jak najszybszą konsultację w poradni zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży. Podstawową metodą leczenia depresji jest psychoterapia oraz leki przeciwdepresyjne. Proszę, abyś jak najszybciej porozmawiała o swoich problemach z rodzicami lub inną osobą dorosłą, do której masz zaufanie.

Z pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Czy te objawy świadczą o depresji?

Nie chodzi o mnie, lecz o moją córkę, która obecnie przebywa za granicą, a powyższe objawy opisała mi przez telefon. Córka ma 31 lat, jest DDA, mój mąż jest alkoholikiem. Córka ostatnio bardzo źle się czuje. Ma, jak to sama nazywa, napady nieopisanej agresji, tzn. nagle odczuwa ogromną złość, zupełnie bez powodu, przyczyną jest byle co, np. to, że ktoś za wolno lub zbyt zawile coś tłumaczy lub robi coś nie tak, ona wtedy odczuwa ogromną złość i chęć wyżycia się na tej osobie. Z ogromnym trudem stara się nad sobą zapanować. Ponadto ma takie dziwne ataki - drżenia wewnątrz ciała, na zewnątrz tego nie widać, ma wrażenie jakby trzęsła się każda komórka jej ciała, przy tym ma przyspieszone tętno i czuje mocne bicie serca, od niedawna pojawia się także podniesione ciśnienie krwi, np. 160/110. Mówi o sobie, że chyba ma diabła za skórą, bo czuje się tak, jakby chciała biec, a ktoś ją przytrzymuje. Wcześniej pomagał jej sen, kładła się spać i przesypiała całą noc, od niedawna te ataki wybudzają ją ze snu. Ponadto po takim ataku mówi, że czuje się "gumowa", tak jakby wszystkie mięśnie miała z gumy, jest wciąż zmęczona. Także po takim ataku odczuwa ogromne zimno, dzwonią jej zęby i trzęsie się z zimna, nie potrafi nad tym zapanować, nie pomaga okrywanie się kocem czy kołdrą bądź wypicie ciepłego napoju. Miała robione badania tarczycy. Tarczyca jest lekko powiększona, ale badanie tsh jest w normie, badanie Hashimoto też nic nie wykazało, miała wstrzykiwany prawdopodobnie jod i tarczyca nie zareagowała. Córka jest tym wszystkim bardzo zmęczona i coraz bardziej załamana. Mówi do mnie, że czasami ma tak dość, że zapadłaby się sama w siebie, żeby tylko wreszcie jej przeszło. Obawia się, że to depresja i bardzo to przeżywa. Mówi, że nie chce brać prochów, bo nie chce chodzić "zamulona", poza tym jeździ samochodem, który jest narzędziem jej pracy, a tabletki nie pozwolą jej wsiąść za kierownicę. Płacze i mówi, że boi się tych ataków agresji, boi się, że kiedyś nie zapanuje nad sobą. Na szczęście nie ma dzieci, które mogłyby na tym ucierpieć, ale cierpi na tym jej partner życiowy. Ja też bardzo się o nią boję. Błagam, kochani, poradźcie mi, co robić, gdzie córka ma się udać, do jakiego lekarza? Lubi przebywać w towarzystwie i nie stroni od ludzi, wręcz odwrotnie, odczuwa chęć spotkań towarzyskich.

ponad rok temu

Opisane objawy nie są charakterystyczne dla zaburzeń o typie depresji. Z przedstawionego opisu wynika, iż chora jest drażliwa, szybko się złości, okresowo "ma ataki wewętrznego drżenia". Dolegliwości te mogą w pewnym stopniu odpowiadać zaburzeniom lękowym, jednak aby postawić diagnozę, potrzeba więcej danych. Optymalnym rozwiązaniem byłaby wizyta u psychiatry, w celu rozeznania problemu i postawienia diagnozy. Być może konieczna będzie farmakoterapia. Leki p-depresyjne, p-lękowe są lekami, które mają za zadanie poprawić funkcjonowanie chorego. Nie są to leki "zamulające", nie przeszkadzają również w prowadzeniu pojazdu.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Jakie objawy świadczą już o depresji?

Wiem, że takich pytań była już masa... ale... może od początku. Mam 22 lata. Wychowuję 2-letniego, cudownego synka. Pomaga mi w tym rodzina. Ja pracuję i studiuję. Z opisu może wynikać, że radzę sobie itp... ale radzę sobie, bo wiem, że muszę. Udaję, ciągle udaję, że jest okej, że jestem zwykłą, radosną, optymistycznie nastawioną do życia dziewczyną. Ale tak naprawdę, gdy zostaję sama... czuję się okropnie. Dręczą mnie wyrzuty sumienia, czuję się niepotrzebna, czuję się złą matką, złym człowiekiem... mimo że nie robię nic złego. Nic co dawałoby mi powody do takich rozmyślań. Spotykam się z przyjaciółmi, ale to wszystko na pokaz... Ciągle się boję, wszystko widzę na czarno... zaczęłam studia... szło mi nieźle, ale teraz? Nie umiem się uczyć, nie potrafię skoncentrować. Mam ochotę uciec... Od ok. 2 tygodni ten stan utrzymuje się non stop... czuję się jakby... skrępowana w środku, czymś związana. Budząc się rano, marzę, by nie musieć wstawać, by być sama... płaczę, wymyślając sobie różne problemy i powody. Czuję się beznadziejnie, jakbym nie miała w sobie żadnej wartości... od 6 do 21 muszę być miła, mądra, rozważna i odpowiedzialna... ale tak naprawdę mam dość... mam ochotę wykrzyczeć całemu światu, że mam dość... lubię wieczory, bo mogę zdjąć udawany uśmiech z twarzy... położyć się i płakać... tylko, że nie czuję po tym oczyszczenia, wręcz odwrotnie... nakręcam się i dołuję jeszcze bardziej. Wściekam się i wybucham z błahych powodów, wszystko mnie drażni... nie umiem nawet się bawić z synem... mimo że tak bardzo go kocham... powinien mieć lepszą matkę... Czasem przychodzą momenty radosne... ale nikną tak szybko... jakby mój umysł specjalnie je niszczył... nie umiem się cieszyć... A w sumie powinnam... mimo że zostałam sama, daję w miarę radę... mam rodzinę, synka, przyjaciół... a mimo to czuję się nijaka... zanim pojawił się mój syn, miałam myśli samobójcze... ale chyba to płynęło z okresu dojrzewania i rozterek typowych dla nastolatki, z pytań o sens istnienia... teraz nie myślę o własnej śmierci... ale czasem chciałabym, żeby mnie nie było... jestem okropnym człowiekiem. Zamiast cieszyć się z tego, co mam, ciągle zadręczam się... Może to istotne, obgryzam, wręcz zjadam sobie policzki od środka... do krwi, do bólu...to chyba na tle nerwowym. Wiem, że powinnam iść do specjalisty, ale tego też się boję... boję się, że pójdę, opowiem co mnie gryzie i usłyszę to, co zawsze: "o co ci chodzi, masz dziecko, nigdy nie będziesz sama, ciesz się"... boję się, że nie będę umiała przedstawić mojego problemu, bo zakorzenione we mnie udawanie, że jest dobrze, weźmie górę... Proszę o pomoc... Z poważaniem, M.

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu

Witam!

Na zewnątrz często musimy być kimś innym. Swoje problemy ukrywamy pod maską zewnętrznego szczęścia. Jednak to, co jest wewnątrz nas prędzej czy później trzeba będzie ujawnić. To, że do tej pory nie ujawniała Pani swoich wewnętrznych rozterek nie oznacza, że ludzie Pani nie zrozumieją. Będzie to dla innych zaskoczeniem. Dla swojego dziecka jest Pani najlepszą matką, jaką może mieć. Stara się Pani, aby zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje.

Mimo tak trudnej sytuacji, znajduje Pani w sobie wiele siły, by stawiać czoła codziennym wyzwaniom. Jednak jeśli nie zadba Pani również o siebie, będzie coraz trudniej spełniać dotychczasowe oczekiwania. Napięcie emocjonalne będzie narastać, a Pani będzie czuła się gorzej.

Warto byłoby skorzystać z pomocy specjalisty - lekarza psychiatry lub terapeuty. Rzeczowo opisać mu swoje problemy i objawy, jakie zauważa Pani u siebie. Każdy z nas przeżywa kryzysy, ma wewnętrzne rozterki, swoje problemy. Specjalista nie może powiedzieć Pani, że z Panią jest inaczej. Jego zadaniem jest pomoc w rozwiązaniu Pani problemu, niezależnie od Pani sytuacji osobistej. Może warto też znaleźć osobę, z którą chciałaby Pani podzielić się swoimi troskami. Może to być przyjaciel, matka lub inna bliska Pani osoba. Nie zastąpi ona pomocy terapeutycznej, ale może być jej doskonałym uzupełnieniem.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty