Czy to borelioza? Co z tym dalej robić?
Dzień dobry,
8 lat temu zdiagnozowano u mnie boreliozę (teraz mam 24) - pojawił się klasyczny rumień, dostałam antybiotyki i powinno być OK. Niestety, 4 miesiące temu z dnia na dzień pojawiły się objawy przypominające grypę oraz silny ból w kolanach (i ponad nimi). Nie poszłam do lekarza, myślałam, że samo przejdzie. Jednak po 2 tygodniach nieustannych dolegliwości udałam się do lekarza. Powiedziałam, iż podejrzewam, że ból może być powiązany z wcześniej przebytą boreliozą. Dostałam skierowanie do poradni chorób zakaźnych - jednak miałam najpierw przyjąć antybiotyk i zgłosić się na kolejną wizytę kontrolną. Gdy antybiotyki się skończyły, zgodnie z poleceniem ponownie odwiedziłam lekarza pierwszego kontaktu - tym razem była to inna pani doktor. Kobieta wyśmiała mnie, że to z pewnością nie borelioza i że nie mam tracić czasu na badania. Wg Pani - ból kolan spowodowały wysokie obcasy bądź odchudzanie (ani 1. ani 2. nie praktykuję!). Przepisano mi maść na bolące stawy. Tubka wykorzystana, a kolana jak bolały, tak bolą.
Badania oczywiście zrobiłam (pod koniec listopada), a wynik nie okazał się zadowalający. Pani nie powiedziała jednoznacznie, że to borelioza, jednak część wyników jest podwyższona i mam kolejne badania krwi w styczniu. Czy tu istotny jest czas? Boję się o nogi, gdyż ból utrzymuje się już 4 miesiące. Kolana cały czas bolą, nie ma dnia, żeby ból ustępował bądź był słabszy. Najgorzej jest, gdy mięśnie się naciągają - tzn. gdy wstaję, siadam czy chodzę po schodach. To uciążliwe i utrudnia mi pracę. Ponadto często drętwieją i odczuwam mrowienie. Inne objawy, które również występują: "dziury" w pamięci, senność, problemy z koncentracją, stany depresyjne, huśtawka nastroju, wrażenie splątania, danego dnia wiem, że nie powinnam wychodzić z domu, gdyż i tak zbyt wiele nie załatwię (mam wrażenie jakbym była pijana, wszystko leci mi z rąk).