Witam,
mam 27 lat, mam pewne pytanie, które bardzo mnie nurtuje.
Ostania miesiączkę miałam 10 listopada, zawsze miałam regularny cykl, co 28 dni, w dniu planowanej następnej miesiączki kochaliśmy się z mężem bez zabezpieczenia i on skończył w środku. Gdy cztery dni po planowanej miesiączce ona nie przyszła, postanowiłam zrobić test ciążowy, wynik pozytywny.
Bardzo z mężem się cieszyliśmy, gdyż mamy plany co do drugiego dzieciątka. Niestety dzień później, jak wstałam, zaczęłam krwawić, pojechałam na pogotowie, tłumacząc, że prawdopodobnie jestem w ciąży, bo wynik z testu był pozytywny, jednak nie chcieli mnie przyjąć, twierdząc, że ciąża nie została jeszcze wykryta i zatwierdzona przez lekarza, tłumaczyłam im, że nie zdążyłam skontaktować się z lekarzem jeszcze, bo dzień wcześniej wieczorem się dowiedziałam. Niestety nic tam nie załatwiłam.
W końcu znalazłam lekarza, który mnie przyjął, zrobił USG dopochwowe i nie było tam pęcherzyka nawet, kazał to zostawić naturze i zrobić test beta z krwi. Tak też zrobiłam, wynik był ujemny, tylko 1,20, czy możliwe jest, żeby wynik z krwi się mylił, dodam, że krwawiłam tylko dwa dni, ten pierwszy dzień był najgorszy, na drugi już słabo.
Pojechałam z wynikami z krwi do lekarza i stwierdził, że to było poronienie samoistne i mam zrobić w następnym tygodniu znów badanie bety we krwi. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Czy byłam w ciąży? Co do ostatniego seksu wydaje mi się, że to nie mogła być ciąża z niego, bo chyba za wcześnie? a może dalej jestem tylko w bardzo wczesnej? Tylko dlaczego z moczu wynik był pozytywny a z krwi już nie?
Dodam jeszcze, że kochamy się z mężem przez stosunek przerywany lub normalnie bez żadnego zabezpieczenia, gdyż myślimy, tak jak już pisałam, o drugim dziecku, 18 miesięcy temu urodziłam przez cesarskie cięcie, czy w ogóle nie za wcześnie myślę o drugim dziecku?
Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za odpowiedź!