Depresja, nerwica czy zwykłe leniuchowanie?

Jakieś dwa lata temu, po mojej utracie przytomności lekarz pierwszego kontaktu stwierdził, że mam depresję i nerwicę. Wtedy się z tego śmiałam i żartowałam, teraz dochodzę do wniosku, że coś mogło w tym być. Utraty przytomności miałam już wielokrotnie (od dziecka), wszystkie morfologie były zawsze w porządku. Po ostatnim takim zdarzeniu skierowano mnie do neurologa - wynik: wszystko ok. Mam problemy z zaśnięciem (szczególnie wówczas, gdy mi na tym zależy, np. następnego dnia muszę wstać wcześnie, bo mam jakieś spotkanie). Niejednokrotnie potrafię tak leżeć w łóżku, oczekując na sen, nawet kilka godzin (ostatnio przed zwykłą wycieczką w góry ponad 4 godziny leżałam, nie mogąc zasnąć). Gdy już zasnę, śpię jak zabita i wszystko jest ok.

Od jakiegoś czasu (jakieś kilka miesięcy) bardzo się stresuję tym, czy zamknęłam na klucz drzwi - potrafię sprawdzać to kilka razy (czasem nawet kilka razy pod rząd, mimo że wiem, że to przecież jest bez sensu), zdarzało mi się, że specjalnie po to wstawałam z łóżka :) Piszę o tym, bo wyczytałam, że nawet takie niewinne przyzwyczajenie może być objawem nerwicy, czy to prawda? Nie mam na nic ochoty, nic mi się nie chce. Kończę właśnie piąty rok studiów, już prawie wrzesień, powinnam myśleć o ustaleniu terminu obrony, a ja... nawet dobrze nie zaczęłam pisać swojej pracy magisterskiej... Nie mam mobilizacji, żeby się za to zabrać. I nie tylko za to...

Robię jedynie to, co niezbędnie muszę. Gdy nie mam nic zaplanowane, to nic nie robię - chodzę cały dzień w dresie, nie mam siły ani ochoty umyć się, uczesać, pójść po zakupy czy nawet zrobić sobie coś do jedzenia (mieszkam sama). Nawet nie mogę się zmobilizować do tego, co mnie zawsze cieszyło i interesowało. Dosłownie NIC. Do tego, boję się spotkań z obcymi (w sumie to chyba nawet nie tylko obcymi...) ludźmi... Panicznie boję się dzwonić (zawsze to odwlekam, każda rozmowa jest poprzedzona długimi "przygotowaniami", a klawisz "Zadzwoń" naciskany w ostateczności), rozmawiać (choć brzmi to śmiesznie, stresuję się nawet przed zapisaniem się w rejestracji do lekarza :D)...

Dziwi mnie diagnoza depresji, bo ja naprawdę jestem uważana przez bliskich za bardzo wesołą osobę - pierwszą, do której się zwraca, gdy jest potrzeba kogoś rozbawić. Może to po prostu lenistwo, a nie depresja? I to nie jest też tak, że zupełnie nic nie robię - ostatnio zmusiłam się nawet do zapisania się na kurs prawa jazdy, chodzę też na rehabilitację (mam problemy z kręgosłupem - muszę codziennie ćwiczyć)... Mówi się, że ćwiczenia fizyczne pomagają na depresję, a ja ćwiczę po godzinie dziennie i nic, kończę je, siadam i znowu nie robię nic... :) Nie wiem... Może faktycznie trochę mi trudniej funkcjonować w społeczeństwie niż innym, ale przecież różne talenty dostajemy od Boga - ja widocznie jestem lepsza w innych rzeczach...

Przepraszam za przydługawy list, ale chciałam w miarę dokładnie opisać sytuację, bo zależy mi na opinii eksperta. Czy ja naprawdę mam jakiś problem? Gdzie jest granica między depresją a zwykłym leniuchowaniem? Gdzie między nerwicą a naszymi przyzwyczajeniami, które przecież bardziej czy mniej dziwne ma chyba każdy? A jeśli jest tu coś odbiegającego od normy, coś co wymaga podleczenia, to do kogo ja mam się zgłosić? Lekarza pierwszego kontaktu trochę się boję, bo po tamtej utracie przytomności przepisał mi bardzo silny (tak wyczytałam w Internecie) lek, tzn. Estazolam, który podobnież uzależnia... A ja nie chcę się uzależnić... Słyszałam, że ziołowe leki są nieuzależniające (np. Deprim). Może więc wystarczy, że wykupię sobie coś takiego w aptece? Czy one szybko pomagają? Bardzo chciałabym w końcu zabrać się za dyplom, to już ostatni dzwonek...

KOBIETA, 24 LAT ponad rok temu

Pobyt na oddziale psychiatrycznym

Paulina Witek Psycholog, Warszawa
74 poziom zaufania

Problem, o którym Pani pisze jest bardziej złożony i dotyczy kilku płaszczyzn Pani życia. Opisane przez Panią trudności z zasypianiem, podobnie jak kompulsywno-obsesyjne sprawdzanie, czy drzwi są zamknięte lub czy zakręciło się gaz w kuchni bez wątpienia są objawem nerwicowym.

Objawy, które Pani towarzyszą mają podłoże depresyjno-nerwicowe, a ich nasilenie prawdopodobnie wiąże się z ważnym momentem w Pani życiu, jakim jest koniec studiów. Pomijając samo napięcie związane z pisaniem pracy magisterskiej i jej obroną, jest to czas decyzji co dalej? Poza tym kończy się etap studiów, a zaczyna okres większej odpowiedzialności, poszukiwania pracy itp. Ma Pani podstawy do uciekania w wyuczony styl reagowania na stres.

Ćwiczenia fizyczne na kręgosłup mają specyficzny charakter. Ważna jest precyzja i oddziaływanie na określone grupy mięśniowe. Dobroczynny wpływ na nastrój ma przede wszystkim taka aktywność fizyczna, po której odczuwamy zmęczenie. Wówczas w naszym organizmie wytwarzane są endorfiny. Jednak nawet taki wysiłek fizyczny jest w stanie poprawić nastrój i rozładować napięcie jedynie w niewielkim stopniu. Podobnie jak leki typu Deprim, które absolutnie nie zastąpią wizyty u specjalisty. Są to łagodne leki uspokajające i/lub poprawiające nastrój (wspomniany wyciąg z dziurawca), ale jeżeli cierpi Pani na zaburzenia nerwicowo-depresyjne, może Pani w ogóle nie odczuć ich działania.

Aby wyleczyć nerwicę, należy znaleźć jej przyczynę (co spowodowało, że zaczęła Pani funkcjonować w taki, a nie inny sposób) i popracować nad modyfikacją zachowania. Możliwe jest to dzięki psychoterapii, do której podjęcia Panią namawiam. Nie jest to kwestia jednego czy dwóch spotkań. W miarę terapii powinna Pani zacząć dostrzegać pozytywną zmianę, przede wszystkim więc zmniejszenie lęku przed kontaktami z innymi, mniejsze napięcie, a w związku z nim łatwiejsze opanowanie potrzeby wielokrotnego sprawdzania, czy wykonała Pani daną czynność itd.

Proszę udać się do Poradni Zdrowia Psychicznego, w pierwszej kolejności powinna Pani skonsultować problem z lekarzem psychiatrą, który być może zaproponuje Pani wspomagające leczenie farmakologiczne. Głównym działaniem terapeutycznym jest jednak zawsze psychoterapia, prowadzona zazwyczaj przez psychologa. Psychiatra powinien Panią skierować do odpowiedniej osoby.

Pyta Pani o granicę między leniuchowaniem a depresją. Myślę, że leniuchującej osobie nie chciałoby się do nas pisać. Poza tym Pani chce napisać pracę magisterską, ale trudno jest się Pani zmobilizować, a to dwie różne rzeczy. W takiej mobilizacji może Pani pomóc wyobrażenie sobie, co dzięki napisaniu pracy mgr może Pani zyskać. Proszę sobie wyobrazić wymarzoną pracę, koniec egzaminów, zarobki itp. Bardzo ważne jest pozytywne nastawienie, polubienie tematu, o którym się pisze, chęć stworzenia czegoś swojego, ważnego z naukowego punktu widzenia. Proszę spróbować rozplanować pracę, dzieląc ją na bardzo małe fragmenty. Jednego dnia proszę zająć się na przykład tylko bibliografią, na inne dni zaplanować wstęp i skoncentrować się tylko na tym jednym małym fragmencie. Proszę też pamiętać, że pośpiech to zły doradca.

Pozdrawiam Panią serdecznie i życzę pomyślnego napisania i obrony pracy magisterskiej!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty