Gojenie ran pooperacyjnych u pacjentów z cukrzycą
Mam problem: moja mama (jutro ma 83 lata) 12 lipca 2012 po ciężkim zawale serca dostała 3 stendy w EutroMedic w Katowicach, które mimo rehabilitacji na ul. Ceglanej- 24 dni i sanatorium w Ustroniu - 21 dni, były zapchane już 12 października. Natychmiast przewieziono mamę do Krakowa, gdzie 13 zrobiono operację i założono 3 bypassy. Parę dni po operacji przewróciła się w łazience. Rana jeszcze nie zagojona, a już 22 października przewieziono ją do Szpitala Rehabilitacyjnego w Rabce. Cały czas ma bóle i męczący kaszel, na dodatek zrobiły się odleżyny. Ja nie mieszkam w Polsce, a córka moja, która zaczęła się opiekować moją mamą, mieszka w Wieluniu - z mamą miałyśmy kontakt telefoniczny, z pielęgniarkami i lekarzami również - niby wszystko jest dobrze jak po takiej operacji i w tym wieku (?).10 listopada córka odebrała mamę do domu samochodem (Rabka-Wieluń). W domu mama bardzo źle się czuła i nie mogła spać tak też w pierwszych dniach tygodnia była u lekarza domowego, dostała środki na kaszel i środki opatrunkowe, bo rana po operacji jeszcze się nie zagoiła! Muszę jeszcze dodać, że mama ma cukrzycę typu 2. 19 listopada kolejna wizyta lekarska - pogorszenie stanu zdrowia, konieczna konsultacja kardiologiczna. 20.11.12 wizyta w EuroMedic w Katowicach, tam z rany brzucha wyciekło mnóstwo ropy i krwi, założono opatrunek i skierowano do Krakowa na kolejną operację - klatka piersiowa nie zrośnięta. Córka zawiozła mamę do Krakowa, po 6 godzinach czekania nie przyjęto mamy, ponieważ lek jaki podawano w Rabce i zalecano dalej przy takich komplikacjach trzeba odstawić na 10 dni, potem ma się zgłosić. Wieluń - Katowice - Kraków - Wieluń samochodem osobowym z niezrośniętymi żebrami, krwawiącą raną w brzuchu późno w nocy przyjechały do domu. Odstawiły lek, rana zaczęła się zarastać, ale bóle są nadal i nasilający się kaszel. 23 listopada wieczorem córka wezwała pogotowie, które zabrało mamę do szpitala w Wieluniu. Zapalenie płuc. Leczenie przebiega powoli. Co mamy zrobić? Czy przeczekanie Świąt i Nowego Roku w domu (rodzinna atmosfera podniesie mamę na duchu i chyba zdrowotnie), czy jak najszybciej po szpitalu w Wieluniu jechać do Krakowa na kolejną operację? Serce nam się kraje jak bardzo musi moja mama cierpieć. Ja za tydzień będę przy niej, mogę ją pielęgnować do połowy stycznia. Proszę nam poradzić, co mamy zrobić?