Hormonalna terapia zastępcza a żylaki
Mam 53 lata, terapię hormonalną stosuję ponad pięć lat.Obecnie biorę klimonorm. Czuję się świetnie, wybuchy gorąca mam tylko w przerwie między przyjmowaniem tabletek i to nie zawsze. Niepokoi mnie temat zakrzepicy. Na początku, lekarz zapisał mi Cykloprogynowa dla wyregulowania cyklu, bo zaczynałam miesiączkować nieregularnie. Po półrocznym stosowaniu Cykloprogynowa zaczęły mnie boleć żyły w nogach (paliłam wtedy papierosy) i lekarz kazał odstawić lek. Kuracja pomogła na niecały rok. Mam niskie ciśnienie. Zmieniłam lekarza, przed zastosowaniem kuracji hormonalnej lekarka skierowała mnie do "naczyniowca", który wzrokowo stwierdził, że nie mam żylaków (sama to widziałam) i mogę brać tabletki. Chodzi o to, że mam ledwo widoczne żyły i często zimne nogi (dopiero po wypiciu lampki wina szybko się rozgrzewają (!)). Czasami też, co kilka miesięcy mam nieznośne swędzenie podudzi i w okolicy pupy, szczególnie w nocy. Czy to jest coś niepokojącego? Jak długo wogóle można brać tabletki? Słyszałam, że nie powinno się przekraczać 6 lat. Czytałam też, że kobiety stosujące terapię hormonalną częściej mogą zapadać na demencję starczą. Mój tata ma demencję.
