Jak mają się problemy po zabiegu z przepukliną do czekającej mnie walki z nowotworem?
W ubiegłym roku , we wrześniu, miałem wykonywany zabieg usunięcia przepukliny pępkowej poprzez wszycie siatki. Niestety rana co prawda nie jest duża, ale nie chce się zagoić. Przez kilka miesięcy wychodziły szwy koloru niebieskiego. Chirurg w przychodni usuwał je. Rana lekko się zagoiła. Powstał strupek ale zaraz pojawiała się ropa w niewielkiej ilości i rana ponownie byłą otwarta. Za każdym razem lekarz mówi mi, że mój organizm nie toleruje tych szwów i tak będzie to długo trwało aż wydalone zostaną wszystkie szwy. Ostatnio widzę w ranie dwa niebieskie punkty/pewnie te niby rozpuszczalne szwy ale na wierzchu rany pojawiły się sterczące na ok. 1 mm końcówki wszytej siatki. Nie wiem w jaki sposób do tego doszło. Podejrzewam, że siatka została mi źle wszyta i się przemieściła. Zabieg przeprowadzał lekarz z Ukrainy. Może są u nich takie standardy? Czy w takim przypadku będzie konieczne przeprowadzenie zabiegu mającego na celu schowanie tych końcówek białej siatki? Czeka mnie od maja 2018 r. radioterapia ponieważ mam zdiagnozowanego raka prostaty a teraz zastosowaną mam hormonoterapię. Jak mają się problemy po zabiegu z przepukliną do czekającej mnie walki z nowotworem? Czekać z jakimkolwiek zabiegiem naprawiającym spartoloną operację przepukliny do czasu zakończenia radioterapii czy działać już teraz? Boje się, że może dojść do zakażenia rany a stosowane antybiotyki mogą osłabić układ odpornościowy a tym samym radioterapia będzie mniej skuteczna.