Dzień dobry. Chciałbym poradzić się w sprawie terapii odbywającej się w nurcie psychodynamicznym. Proszę o informację zwrotną. Znajomy korzysta z terapii jakieś półtora roku, kiepsko się czuje. Jest to terapia indywidualna, raz w tygodniu. Szukał pomocy. Jest uzależniony od
alkoholu w abstynencji dwuletniej. Chciał się o swoim
uzależnieniu dowiedzieć więcej, rozwinąć umiejętności radzenia sobie w trudnych dla niego obszarach, zauważać objawy nawrotu choroby i zmierzyć się z tym co się przyczyniło do
uzależnienia od alkoholu. Z jego opowiadań wynika, że czuje się rozchwiany, mówił, że nie czuje tego, że tylko mu gorzej itd. Jak pytałam go o konkrety, dlaczego tak się czuje, czego dotyczy teraz terapia, jakich obszarów, nie mógł sobie przypomnieć, rozumiem, że są momenty w terapii, zwłaszcza dotykające trudnych obszarów, które mogą powodować taki stan, proponowałam, zeby to omówił z terapeutką, jednak zaniepokoiłam się, kiedy się otworzył i powiedział, że sesje zazwyczaj się przeciągają nawet i do półtorej godziny, że terapeuta pisał wiadomość do niego dotyczącą sesji po za sesją, chciał rezygnować z wynagrodzenia, kazał mu pilnować płatności czy napewno już mają wyrównaną tą płatność, że zdaje się w płatnościach na niego, często sesje były odwoływane, przekładane bez rozmowy o tym, notoryczne spóźnienia, odwoływania, przekładania bez konsekwencji finansowych z jednej i drugiej strony. Telefony do terapeutki powiedzmy w kryzysie, kiedy ona zawsze znajdowała czas na natychmiastowe spotkanie, nie chcąc pieniędzy, co powodowało jego konflikty z rodziną. Opowiadania o osobach z zewnątrz, które niejako były powiązane i z terapeutą i z tym kolegą, omawianie problemów osobistych tych ludzi... nie jestem profesjonalistką, ale sama odbywałam terapie indywidualną w tym nurcie i nie spotkałam się z czymś takim nigdy. Zawsze miałam określone ramy czasowe spotkań, nigdy nie był poruszany temat problemów innych osób niż moich własnych, nie było mowy o spóźnianiu bez konsekwencji tego, że sesja będzie trwała krócej, a nie jeszcze dłużej i przedewszystkim miałam określone cele terapii, tu jakby brakuje podstaw, profesjonalizmu... jednak
relacja została nawiązana bo gdy wspomniałam o tym, że jeżeli czuje się gorzej to może poprostu poszukać pomocy w innym miejscu reakcja była stanowcza, że nie bo rozmawiał już o tym z nią i mu powiedziała, że musi to zakończyć sama, wyprowadzić, że nie może jej tak poprostu zmienić z dnia na dzień, ufa jej. Chciałabym mądrze poradzić temu koledze. Czy powinien zmienić terapeutę? Nie wiem czego dotyczą sesje konkretnie i wiem, że w jakiś sposób zależy mu na tej relacji, sama bardzo cenie sobie
psychoterapię i wiem jak pomaga, obawiam się jednak, że to przestała być relacja terapeutyczna, a przyjacielska, w dodatku on jakby był zadurzony w tej kobiecie, która w moim odczuciu bardziej szkodzi niż pomaga, jednak jak wspominałam to moje odczucie jako niegdyś uczestniczka takiej terapii. Nie chce zaszkodzić radą w stylu "rzuć to natychmiast w holere i szukaj innego terapeuty", ale takie jest moje odczucie i dla mnie to jedyna sensowna rada. Proszę o radę.