Objawy nerwicy - czy jestem chory?

Witam! Proszę o poradę bo już nie wiem jak sobie pomóc ;/ Może po prostu wkleję kolejno posty, które napisałem na innym forum pomijając odpowiedzi ekspertów. Otóż jestem mężczyzną, prawie 19 lat, mój problem jak myślę zaczął się 2 lata temu (sierpień 2008), wtedy jak sądzę przeżyłem załamanie nerwowe z pewnego powodu (jak się okazało niepotrzebnie, bo była to chwilowa sytuacja). W zasadzie w trakcie tego domniemanego załamania przychodziły mi do głowy dziwne myśli jak to, że jest to spowodowane moim postępowaniem i jest to zemsta "osoby wyższej", mimo, że jestem ateistą to do takich rozważań doprowadziła mnie owa dziwna, bo trudna do wyjaśnienia sytuacja. Wmawiałem sobie, że to sen, waliłem głową o ścianę i popadłem w histerię. Moja wizyta u dziadków dobiegała końca, więc nad ranem po nieprzespanej nocy wróciłem do domu. Po kilku dniach wszystko wróciło do normy, jednak niesmak, zły nastrój i nowe natręctwa wpłynęły na dalsze życie. Stałem się nieco narcystyczny, bezkrytyczny jednocześnie śmiały i zdobyłem wiele kontaktów, jednak poza środowiskiem szkolnym (listopad/grudzień 2008). Już wcześniej miewałem bóle głowy spowodowane długim przesiadywaniem przed komputerem i złymi nawykami żywieniowymi (brak śniadania, kolacje w kfc), jednak od nowego roku znacznie się nasiliły i potrafiłem przespać 16 godzin. Nudę zabijałem szukając okazji na allegro i lekkomyślnie wydając pieniądze na ubrania, których w dużej części nawet nie założyłem. Stałem się bardziej nerwowy, wolny internet, zapominalstwo czy listonosz w nieodpowiednim momencie (każdym) potrafiły wytrącić mnie z równowagi. W maju 2009 zdechł mój trzeci york, pamiętam że po dwutygodniowej nieobecności w domu ojciec wrócił zapłakany i w pierwszej chwili pomyślałem o mamie. Kiedy powiedział, że pies biegł szczęśliwy wzdłuż plaży i nagle padł z wycieńczenia najpierw mi ulżyło, chwilę potem się załamałem i byłem nieco rozdarty, zauważyłem że nie mogę nawet po ludzku płaczem zareagować i uświadomiłem sobie, że mam jakieś problemy emocjonalne. Jakiś czas potem doznałem uszkodzenia nosa i uszczerbku na ogólnej estetyce, co tylko pogłębiło nerwicę. W między czasie dowiedziałem się, że siostra jest w ciąży i że w listopadzie jest termin porodu, dodatkowo stres spowodowany separacją rodziców pewnie odbiły się na mojej i tak naruszonej psychice. Chociaż postanowiłem sobie, że nigdy nie będę palił, wymyśliłem sobie, że papieros poprawi mi nastrój, a przynajmniej ułatwi mi kontakt z palącymi kolegami. Tu wspomnę, że zawsze byłem osobą lubianą, błyskotliwą i świetnie znałem się na ludziach. Rozmowa, wyrażanie swoich myśli to było dla mnie coś naturalnego, łatwego szczególnie z tak dużą wyobraźnią. Czymś musiałem usprawiedliwić swoją zmianę, więc zasłoniłem się depresją i paraliżującymi bólami głowy. Zbliżała się moja 18- stka i pamiętam, że byłem przygnębiony, że przypadnie mi w tak nie fajnym okresie, poza tym nie chciałem wchodzić w wiek dorosły z takimi problemami. (luty 2010) Na pewnym forum dziewczyna z podobnymi objawami do moich założyła temat z zapytaniem czy to schizofrenia. Poprosiłem o rozmowę z zaprzyjaźnionym z moim ojcem psychologiem. Wtedy skupiłem się na samych objawach wymieniając: uczucie ciągłej pustki, derealizację, problemy z utrzymanie rozmowy. Niestety nie usłyszałem konstruktywnej diagnozy, ani porady i jak od całego otoczenia dowiedziałem się, że wmawiam sobie i żeby zmienić swoje nawyki. W marcu na wezwaniu wojskowym ponownie poprosiłem o konsultację z psychiatrą, tu podobnie skupiłem się na objawach i dr z pomocą jakichś psychotestów stwierdziła, że to zaburzenia osobowości oraz przepisała mi tabletki omega 3 1000(???). Sam nie wierzę w skuteczność takich testów, tym bardziej, że były dosyć długie, a mnie aktualnie bolała głowa, więc poszedłem na skróty. Jednak dopiero później zaczęły się niepokojące zmiany. Miałem ogromny problem z koncentracją, właściwie to "teraz" nie było realistyczne. Bałem się nie odwracalnych zmian w mózgu jak zanikanie kory mózgowej, szybka demencja czy choroby psychicznej. Rozmawiałem z rodzicami o moich problemach, mama najwyraźniej nie chciała przyjąć do wiadomości, że mogę być chory i to całkowicie bagatelizowała, ojciec natomiast do dziś zapisuje mnie prywatnie do psychiatry i jakoś nie może. Zaobserwowałem też, że mam problemy z chronologią pewnych wydarzeń i percepcją (inaczej odbieram rzeczywistość). Chociaż wcześniej czułem ciągły niepokój i miałem inne objawy, dołączyło do tego otępienie (zapominanie słów, trudności w ich dobieraniu i gubienie wątku). Odniosłem wrażenie, że mój organizm poprzez otępienie poradził sobie z lękami a bałem się utraty kontaktu z rzeczywistością, zmian w mózgu wywołanych przez np. atak niedokrwienny. Chcąc dotlenić mózg robiłem sobie długie spacery najczęściej do sklepu i sam co zaczęło wydawać mi się dziwne. Ostatnio robienie prostych czynności sprawia mi problem i samo życie stało się trudne, za każdym razem próbuję sobie przypomnieć jak odbierałem pewne rzeczy zanim to mnie dopadło. Obecnie nie czuję nic: lęku, radości, ciekawości, smutku - zero ludzkich emocji. Do tego postępujące trudności z myśleniem. Od kilku miesięcy przesypiam większą część dnia z przerwami na papierosa i bezsensowne wyjścia ze znajomymi. Najgorsze, że dochodzi rok odkąd się izoluję, tracąc przy tym najfajniejszy okres w życiu. Obawiam się, że nerwica odpada, albo jest zwyczajnie chorobą towarzyszącą. Niestety z czasem mam coraz mniej do powiedzenia, bo coraz mniej wiem/pamiętam i dostrzegam. Moje objawy pasują raczej do zespołu psychoorganicznego z deficytem intelektualnym i innymi zaburzeniami, a nieustające bóle głowy, drętwienia mogły wskazywać na organiczne uszkadzanie struktur mózgu. To by również wyjaśniało wynik testu wskazujący zaburzenia osobowości oraz chłód emocjonalny o którym wspominałem. Chciałbym się mylić, bo ten stan jest w zasadzie nie odwracalny i ma charakter raczej postępujący, a mam ogromne roszczenia co do poprawy swojego stanu zdrowia i chyba jedyne co mnie trzyma przy życiu do nadzieja powrotu do stanu sprzed 2 lat, bo na rozsądek już liczyć nie mogę. Tydzień temu po konsultacji w publicznej poradni zdrowia psychicznego stwierdzono u mnie neurastenię. Chciałbym się jeszcze dowiedzieć czy neurastenia wyklucza obecność innych nerwic? Pytam bo mimo diagnozy nie mam raczej żadnych objawów wegetatywnych, za to lęki, niektóre objawy DD oraz emocjonalne jak: - Odczucie utraty uczuć do rodziny i przyjaciół - Całkowity brak koncentracji - Luki w pamięci - Otępiałość - Stany depresji - Apatia, smutek - Nie możność odczuwania radości, wszystko staje się obojętne, każde wydarzenie - Poczucie, że nasza sprawność intelektualna pogorszyła się, poczucie kalectwa, ułomności Postanowiłem kontynuować wątek, żeby nie zaśmiecać forum. Chciałbym jeszcze raz opisać mój problem. Jak już pisałem moje dolegliwości somatyczne zaczęły się 3 lata temu (1 klasa lo) , ale teraz cofnę się do gimnazjum żeby opisać sprawę z bardziej psychologicznego punktu widzenia. W drugiej połowie 2 klasy doszedł do nas nowy kolega. Jako ten najbardziej komunikatywny i sympatyczny zostałem przez wychowawczynię zobligowany do pomocy mu w przystosowaniu. Wizualnie totalny przychlast - anorektyczna sylwetka, niezadbane długie włosy i przyćpane oczy- okazał się ciekawym partnerem do rozmowy i szybko się zaprzyjaźniliśmy. Rozumieliśmy się bez słów i zauważyłem, że podobnie jak ja ma pewne "zdolności", mianowicie widzi więcej szczegółów niż przeciętny człowiek i świetnie zna się na ludziach. Ja zawsze kładłem nacisk na dobrą opinię o sobie. Byłem osobą błyskotliwą, lubianą, jednak nieśmiałą wśród nowego otoczenia. Może warto też tu wspomnieć, że odkąd tylko pamiętam "cierpiałem" na nerwice natręctw różnego rodzaju, dlatego rozpisywać się chyba nie ma sensu, natomiast zdominowały one moje życie i praktycznie kiedy przestały być formą lęku przed konsekwencjami ich nie wykonania a tylko nawykiem, przestałem traktować je jako coś nienormalnego i były czymś automatycznym*. Wracając do kolegi... Był on osobą niewątpliwie inteligentną, po dłuższym poznaniu wykazywał cechy wybuchowe był też cyniczny i arogancki. Kiedy spóźniał się na lekcje, w ogóle nie przychodził czy spokojnie przyjmował do wiadomości, że grozi mu lacz, do tego ten groteskowy wygląd, wywoływał śmiech w sali i przyznam (teraz tego żałuję), że nawet mi to imponowało, z czasem nawet go nieznacznie naśladowałem. Zawsze zależało mi na dobrej opinii rodziców, szczególnie po ekscesach mojej siostry, obiecałem sobie mi. in. że nie będę nigdy palił czy pił. Pod koniec gimnazjum w sylwester który spędzałem z przyjaciółmi także z tym nowym, po raz pierwszy upoiłem się (w ogóle spożyłem) alkoholem, nie mówię, że to źle, po prostu wspominam o tym, bo godziło to w moje wcześniejsze postanowienia i mogło poniekąd zaburzyć mój charakter. Na zakończenie szkoły w wakacje stałem się bardziej pewny siebie, poczułem się dojrzalszy i uznałem że w kocu było by dobrze skorzystać z atrakcyjnego wyglądu (przepraszam za narcyzm to opinia wielu znajomych). W każdym razie każdy z nas dostał się do innego liceum i nasze drogi trochę się rozeszły. Pamiętam że początek szkoły był dla mnie trudny… Praktycznie każda osoba znała inną i utworzyły się „grupki” znajomych. Po ukończeniu gimnazjum stałem się bardziej introwertyczny i alternatywna osobowość (ta na wzór kolegi) którą próbowałem w sobie wylansować ze względu na „gejowatość” tylko utrudniała adaptację. Z drugiej jednak strony skupiony na każdym geście, wypowiedzi czy na tym jak jestem postrzegany, niwelowało to stres. Na przerwach nie czułem się pewnie i nie wiedziałem co ze sobą zrobić, szybko zmieniłem szkołę i tu w wyborze priorytetem okazał się kolega mimo profilu klasy który kolidował z moimi zainteresowaniami. Niech to będzie wstęp do pierwszego postu w temacie. *Stosunkowo niedawno przeczytałem o tym zaburzeniu i że jest ono właśnie na tle nerwicowym. Podobno w dalszym stadium ten rodzaj nerwicy może zdegradować osobowość i chciałbym się dowiedzieć czy nie leczony może doprowadzić do tak zaawansowanego stanu że nie ma szans na korzystne rokowania i czy brak u mnie krytycyzmu właśnie w nerwicy anankastycznej, może na niego wskazywać? Przepraszam że znów kontynuuję temat bez próby dociekania zdania specjalisty, ale dręczy mnie pewna myśl. Mianowicie od kilku lat kiedy zaczęły się bóle głowy, byłem rozdrażniony, senny co trwa do dziś, spędzałem popołudnie łóżku. Od roku kiedy po raz pierwszy rozmawiałem z psychologiem dochodziły objawy, które wyglądały na te nerwicowe, piszę wyglądały, bo sądzę że to podejrzane gdy kolejne pojawiały się, nasilały i zostawały akurat gdy spadała mi odporność organizmu i byłem rozpalony, następnie lądując w łóżku. Zresztą w kwietniu/maju zeszłego roku, w nocy nie mogłem spać ponieważ dokuczały mi lęki, może omamy (uczucie spadania, ruchu ścian i inne których nie potrafię wytłumaczyć) i to te same, które towarzyszyły mi w wieku 7lat kiedy miałem stan gorączkowy. Po kilkunastu latach powróciły i właśnie w momencie kiedy jestem osłabiony, rozpalony i co dziwne "teraz" nie mam podwyższonej temperatury. Dziś nawet kiedy pozornie fizycznie czuję się dobrze, nadal mam poczucie bełkotu podczas rozmowy, tak jak w stanie gorączki. Dlatego zastanawiam się czy to nie czasem jakaś infekcja bakteryjna, zapalenie wirusowe nie spowodowała, że mam takie objawy, pseudo-nerwicowe, które mogą być zapowiedzią choroby. Proszę o zdanie i podpowiedź jakim badaniem mogę to sprawdzić. Neurolog twierdzi, że z głową fizycznie wszystko jest ok, jednak awaryjnie skierowała mnie na tomograf w kwietniu, ponadto do psychiatry. Trudno mi się przełamać i pójść na takie spotkanie w sytuacji kiedy z powodu poczucia byciem idiotą (to tylko moje subiektywne odczucie) chorobliwie unikam ludzi, a jeśli już do takiego kontaktu dojdzie, błądzę w "swoim świecie".

MĘŻCZYZNA ponad rok temu

Czy autyzm jest wyleczalny?

Autyzm to dziecięce zaburzenie rozwojowe. Częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek. Sprawdź, co jeszcze warto wiedzieć na temat autyzmu. Obejrzyj film i dowiedz się, czy autyzm jest wyleczalny.

Witam serdecznie,

Twoja wypowiedź faktycznie sugeruje wystepowanie problemów o charakterze nerwicowym- tzn. takich, w ktrych prawdopodobne jest tło psychologiczne. Dlatego myślę, że skorzystałbyś najwiecej z konsultacji i leczenia psychoterapeutycznego.
Neurastenia nie wyklucza innych typów nerwicy (np. zaburzeń depresyjnych, lękowych, obsesyjno- kompulsywnych) ani zaburzeń osobowości.
 Rozpoznanie schizofrenii w Twoim przypadku jest mało prawdopdobne.
Jeśli niepokoi Cię twój stan zdrowia i chcesz uzyskać jak najszybszą pomoc- sam zapisz się do lekarza i psychologa. Jesteś dorosły i nie musisz czekać, aż zrobi to Twój ojciec.
Opisywanie swoich problemów w internecie nie zastąpi osobistej rozmowy i terapeutycznej relacji.

Z pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty