Oziębłość w stosunkach z dziewczyną, brak sensu w życiu a depresja

Witam, nazywam się Maciek, mam 27 lat i od 9 lat leczę się na silne stany depresyjne i nerwicę lękową. Prawie cały czas brałem leki przeciwdepresyjne i przeciw lękowe - głównie preparat paroksetyny. Cała sytuacja zaczęła się od nerwicy lękowej, która właściwie wyłączyła mnie całkowicie z życia - nie mogłem nigdzie normalnie wyjść, zawroty głowy, lęk, sprawy z sercem, zdawało mi się, że zemdleje itd.

Zaszyłem się w domu, straciłem znajomych, potem przez to wszystko przyszły straszne stany depresyjne, które mnie do końca rozłożyły. Z lękami sobie jakoś poradziłem i na tę chwilę jest w miarę w porządku, lecz depresja nie zniknęła i cały czas się pogarsza. Od miesiąca nie biorę już leku, bo i tak to nie wiele dawało.

Przez te stany depresyjne, stałem się cieniem człowieka, nic mnie w tej chwili nie cieszy i już nie widzę sensu życia, ciągłe myśli samobójcze, a najgorsze jest to, że stałem się osobą bez uczuć - jestem w związku z dziewczyną - myślałem, że jak sobie kogoś znajdę, to mi się poprawi, lecz wcale się tak nie stało. Nie umiem jej pokochać, ani nikogo innego nie mogłem, stałem się obojętny na wszystko i wszystkich, a kiedyś byłem człowiekiem pełnym życia. Moja sytuacja życiowa jest bardzo zawiła.

Moi rodzice są alkoholikami, ja swego czasu też miałem problem z alkoholem, ale teraz jestem osobą właściwie nie pijącą - jakieś piwko raz na 2 tygodnie. Wziąłem się też za sport. Chcę zlikwidować tę depresję - lecz to i tak nie pomaga. Seks też nie daje mi żadnej radości. Przez tę chorobę nie umiem również odnaleźć się w życiu zawodowym - ciągle tracę pracę.

Nie mam już planów i marzeń, wszystkie zostały zdeptane i zweryfikowane, bardzo brutalnie przez życie. Teraz moim jedynym celem jest jakoś przeżyć dzień. Stałem się zmierzły i zły na wszystkich i wszystko, nie umiem stworzyć normalnego związku, ludzie idą mi na nerwy i jak byłem osoba towarzyską, tak zamknąłem się na ludzi i stałem się samotnikiem, mimo że jestem młody to czuję się jak starzec.

Moje pytanie brzmi, czy jest jakaś szansa wyjścia z tej matni? Bo mam już dość takiego życia. Leki nie pomogły - i nie chce już brać, żadnych innych przymulaczy, związek z kobietą nie pomógł, sport nie pomógł. Czy może jakaś terapia grupowa jest rozwiązaniem? Byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie

MĘŻCZYZNA, 27 LAT ponad rok temu

Witam serdecznie,

Depresja dość często towarzyszy zaburzeniom lękowym. Jako dziecko osoby uzależnionej od alkoholu, ponadto w przypadku, gdy sam jest Pan osobą uzależnioną - znajduje się Pan w grupie ryzyka rozwoju zaburzeń depresyjnych i lękowych. Prawdopodobnie wcześniej występował u Pana zespół lęku napadowego z agorafobią, który został wyleczony. Obecnie ma Pan do dyspozycji psychoterapię i farmakoterapię.

Trudno mi ocenić, jak bardzo jest zaawansowana u Pana depresja - opis może wskazywać na depresję w stopniu umiarkowanym. Standardy leczenia polecają w tym przypadku zastosowanie obydwu form leczenia. Nie wiem, dlaczego jest Pan tak zniechęcony do leków, skoro w przeszłości jednak pomogły poradzić sobie z lękiem.

Obecnie dostępnych jest wiele preparatów, różniących się mechanizmem i profilem działania, nieskuteczność jednego leku nie wyklucza powodzenia terapii innym lekiem. Efektywność leczenia zależy od wielu czynników: m.in. dawki, czasu stosowania, stosowania jednocześnie innych preparatów oraz substancji psychoaktywnych, alkoholu.

Psychoterapia indywidualna lub grupowa jest na pewno dobrym pomysłem. Może Pan skorzystać z psychoterapii w ramach prywatnej praktyki lub refundowanej przez NFZ: prowadzą ją oddziały i poradnie leczenia nerwic. Proszę również wziąć pod uwagę terapię dla dorosłych dzieci alkoholików: https://www.dda.pl/.

Serdecznie pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty