Problemy a akceptacją - czy to może być objawem depresji?
Mam 17 lat, brak większych problemów z nauką, dobrą koleżankę, jak dotąd brak problemów z komunikacją międzyludzką. Jednak ostatnio moja samoocena uległa całkowitej zmianie, do niedawna akceptowałam to jaka jestem, zeszczuplałam, ale nadal mi mało - chcę jeszcze bardziej wyszczupleć, męczą mnie wieczory pełne pustki, samotności i nudy, która jest nie do zniesienia. Jakby wszystko wgniatało cię w swoje wnętrze, każda ściana, fotel, drzwi - czuję jak głowa mi pulsuje i wszystko zaczyna wirować. Zaczęłam nawet pisać pamiętnik, lecz nie opisuje on poszczególnych dni, opisuję w nim moje wnętrze, które jest chaotycznie, mogę powiedzieć: pokładane w dziwnym dla siebie porządku. Piszę wiersze, które są przesiąknięte nostalgią i monotonicznością. Czuję się niepotrzebna całemu światu, a najmniejsza ignorancja ze strony otoczenia potęguje we mnie myśli samobójcze. Boję się zbliżyć do kogokolwiek, obawiam się, że moja samoocena jest tak niska, że nigdy nie będę mogła być z kim na tyle blisko, by czuć się szczęśliwą. Nie uważam, że jestem atrakcyjną osobą, raczej szarą myszką, o której świat zapomniał, a która przechyla się coraz bardziej w stronę samodestrukcyjnych działań.