Tabletka awaryjna na wszelki wypadek - czy mogę poprosić ginekologa o przepisanie recepty?
Witam, pokrótce zarysuję sytuację, w której się znajduję. Przez dwa miesiące brałam tabletki antykoncepcyjne S***. Obecne mija 3. tydzień od zażycia ostatniej tabletki z blistra. Zrezygnowałam z tabletek nie rezygnując ze współżycia z partnerem. Ciąża w obecnej sytuacji niewskazana. Tutaj rodzi się kilka pytań. Znalazłam w Internecie informację o tym, że po odstawieniu tabletek jest większe prawdopodobieństwo zajścia w ciążę oraz że stosunkowo częściej zdarzają się ciąże mnogie. Czy ja "wspomagając" organizm hormonami przez jedynie dwa cykle również mam zwiększoną płodność? Jestem również ciekawa, czy w takiej sytuacji testy owulacyjne na coś się zdadzą? Zabezpieczenie, które mamy zamiar stosować to prezerwatywa. Jednak wiadomo, nie jest to niezawodna metoda antykoncepcji. Trzeba mieć na uwadze, że może pęknąć, zsunąć się i problem gotowy (biorąc pod uwagę tę zwiększoną płodność to już w ogóle). Sytuacja staje się bardziej nerwowa, gdy zdarzy się to w sobotę, a ginekolog przyjmuje w poniedziałki po południu. Wiem, że tabletkę awaryjną może wypisać każdy lekarz, aczkolwiek jej skuteczność zależy w końcu od czasu. Podobno najlepiej jest przyjąć ją do godziny po ryzykownym stosunku. Uważam jednak, że załatwianie recepty na ostatnią chwilę w nerwach można by zastąpić zdobyciem takiej recepty na wszelki wypadek przed całym zajściem. Czy to możliwe? Czy ginekolog wypisze mi receptę na ten wszelki wypadek? Pozdrawiam serdecznie. Z góry dziękuję za odpowiedź.