Czy antykoncepcja jest najlepszą metodą leczenia PCOS?
Witam! Mam 22 lata. PCOS zdiagnozowano u mnie w 2010 roku. Przez 1,5 roku leczyłam się antykoncepcją. Następnie kurację przerwałam na kilka miesięcy, ponieważ jeden z lekarzy uznał, że to nie ta choroba. Powtórzyłam niektóre z badań hormonalnych, ponownie wyszedł skrajnie niski progesteron, więc kilka cykli miałam wywoływanych luteiną. Następnie odstawiłam luteinę i 3 miesiące nie miałam okresu. Udałam się na USG i tym razem wyszedł podobno wyraźny obraz PCOS: wiele pęcherzyków na obu z jajników (13 i 9) i jeden z jajników powiększony (nie wiem czy to kwestia lekarza wykonującego USG - wyraźniejszy obraz, czy mój stan się pogorszył). Plus obraz USG moje objawy to podwyższony testosteron - problemy z owłosieniem i od zawsze nieregularne okresy, zazwyczaj z długimi przerwami, a także bardzo niski progesteron.
Otóż moje pytania są następujące. 1. Czy u kobiety nie planującej dziecka w tym momencie (planuje za około 2 lata) najkorzystniejsza jest kuracja antykoncepcją - czy w ten tylko sposób nie będą się tworzyć torbielki, wyciszą się jajniki i to będzie potem procentować jeśli chodzi o szansę na ciążę? 2. Pytanie hipotetyczne: przy stosowaniu antykoncepcji u zdrowej kobiety istnieje jakieś ryzyko niezahamowania owulacji i przy współżyciu dochodzi do uniemożliwienia zagnieżdżenia się zarodkowi. Czy jest taka możliwość u kobiety chorej (PCOS), u której normalnie owulacja występuje rzadko - przynajmniej tak wygląda to po długości cykli. Pytam, bo chodzi mi o kwestie światopoglądowe.