Napady lęku i natrętne myśli - nie chcę ich już

Witam. Mam na imię Szymon, mam 16 lat. Rozumiem zdziwienie, ale błagam o poważne podejście do mojego problemu, ponieważ naprawdę chwytam się teraz, czego tylko mogę, aby jakoś wrócić do normy, są Państwo dla mnie ostatnią nadzieją. Mam okropne napady lęku, pocę się, odczuwam ogromne ciepło, które mnie ogarnia, szybkie bicie serca. Zawsze temu towarzyszy jakaś absurdalna myśl, zawsze jak takie myśli się pojawiają, odczuwam te reakcje fizjologiczne. Nie będę przybliżał tych myśli, bo są naprawdę chore, są to jakieś chore stwierdzenia mojego umysłu, nie czuję jakby one były moje. Praktycznie od 5 miesięcy prowadzę z tym walkę, albo czuję okropny lęk, albo tak jak teraz, gdy piszę, staram sie trzymać jakoś od tych myśli i nie czuję nic, praktycznie nic. Nie mówię już nawet o cieszeniu się z czegoś, śmianiu się.

Zawsze jak takie uczucia pozytywne się pojawią, od razu na nie wyskakuje jedna z absurdalnych myśli i zamiast pozytywnych odczuć odczuwam lęk, te reakcje fizjologiczne, o których wspomniałem, i czuję się jakbym wariował. Najgorsze z tego jest to, że zdaję sobie sprawdę z tego, iż te myśli są absurdalne. Na każdą pozytywną sytuację przychodzi tak jakby mechanizm obronny w postaci tych myśli. Kiedy jestem czymś zajęty i te myśli blokuję, żeby się w nie wdawać i próbować je zrozumieć, to nie czuję nic, totalne przygnębienie, żadnej szansy na to, aby coś mnie ucieszyło bądź rozśmieszyło, wiszą nade mną te myśli cały czas. Nie potrafię już nawet wspominać jakichś miłych rzeczy, po prostu nie czuję nic, ciągle czuję coś jakby mi w brzuchu siedziało, coś nade mną wisi, nie daję już rady.

Myśli przybierają bardzo różną formę, ale mają takie same albo bardzo podobne odziaływania fizjologiczne, jakie opisałem. Najgorzej jest, gdy próbuję te myśli drogą logiki w swojej głowie wytłumaczyć. Prowadzi to do tego, że mi łeb prawie rozrywa i jest ogólna masakra, podczas takich właśnie sytuacji. Miałem już zamiar popełnić samobójstwo. Zresztą ciągle mam myśli samobójcze i planuję coś. Ogólnie wieczorami jest lepiej, bo zamiast tego lęku, tych reakcji fizjologicznych, po prostu nie czuję nic i o niczym nie myślę. Czuję się tak wyczerpany po całym dniu walki z tymi myślami, wieczorem jestem po prostu rozwalony.

Nie wiem, nie wyobrażam sobie, jak mógłbym z tego wyjść, aby było tak jak kiedyś. Jedyną drogą wydaje mi się po prostu wymazanie pamięci. Nie mogę podejść logicznie do tych myśli, mam wrażenie jakbym wariował. Mam 16 lat, wiem, że to, co napisałem może być śmieszne, głupie i nie warte przeczytania, ale dla mnie to jest jakaś mała nadzieja, a mam już jej naprawdę mało. 5 miesięcy życia mam już s******** przez to, nie może to trwać dalej. Dziękuję ogromnie z góry za odpowiedź.

MĘŻCZYZNA, 16 LAT ponad rok temu

Zepół lęku napadowego jest bardzo częstym schorzeniem. Nieleczony lęk ulega generalizacji ("rozlewa się" na kolejne sytuacje), znacznie ograniczając aktywność i powodując pogłębianie się dyskomfortu, cierpienia. Obecnie istnieje wiele skutecznych metod terapeutycznych, np. psychoterapia poznawczo-behawioralna może spowodować ustąpienie objawów już po 3-4 sesjach.

Wspominane reakcje fizjologiczne (zwiększona potliwość, kołatanie serca, duszność) są naturalną konsekwencją i reakcją organizmu na przeżywany niepokój, uruchamiany przez myśli dotyczące zagrożenia. W napadzie paniki dochodzi do powstania mechanizmu "samo napędzającego się koła", w którym myśli mogą dotyczyć nawet obawy przed śmiercią, zwariowaniem, utratą kontroli itp. Nie piszesz o tym, czego dotyczą myśli "odczuwane jako nie swoje". Być może problem wymaga też konsultacji z lekarzem psychiatrą.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty