Co dolega mojej siostrze?
Witam. Mam 33 lata. Moja 35-letnia siostra dziwnie się zachowuje. Chodzi do psychiatry, ale tylko po leki na depresję. Pani doktor nie zadaje żadnych pytań tylko wypisuje receptę. Mojej siostrze właśnie to odpowiada, żadnego wypytywania się. Siostra nie chce się przyznać, że jest chora, reaguje nerwowo. Choroba ta jest uciążliwa dla naszej mamy, jej męża i 3-letniego synka oraz dla mnie.
Ma tylko nas, tylko my ją kochamy, choć boli nas jej egoizm i brak empatii. Nie ma znajomych, nikt jej nie lubi. To trwa już kilka lat. Teraz bardzo się nasiliło. Nie interesuje ją jutro, jest egocentryczką, przewrażliwioną na swoim punkcie, oskarża wszystkich o złe intencje, wybucha płaczem, obraża innych, potrafi uderzyć. W domu nie sprząta, nie gotuje. Jej zajęcie to słuchanie muzyki najlepiej głośno, udawanie, że czyta książkę (kiedyś przyznała mi się, że nic z tego czytania nie rozumie). Ciągle jest jej zimno. Zamyśla się na długo, patrzy wtedy w jeden punkt i wytrzeszcza oczy. Śmieje się do siebie głośno lub cicho. Mogę zadać jej ze trzy razy pytanie, a ona nie zareaguje.
Zdarzyło się kiedyś, że jej synek "pobił" ją (najpierw płakał i krzyczał do niej), bo się do niego nie odzywała tylko siedziała bez ruchu z otwartymi oczami. O tym zdarzeniu sama mi opowiedziała jak bardzo było z nią źle, potrafiła śmiać się a za chwilę płakać. Bardzo wtedy schudła, bo nie ma apetytu jak tak źle się czuje. Jej mąż bardzo się stara, aby ją czymś zainteresować. Zapisał ją na siłownię i tam osobiście zawozi, bo sama by nie poszła, bo ona woli się zamknąć w domu i słuchać muzyki. Mam wrażenie, że ona woli być w tym swoim wymyślonym świecie, niż z nami. Jej mąż to dobry człowiek, ale jest mu ciężko, że pomimo czułości, dobroci, wysokiego komfortu życia, ona nic w zamian nie daje. Wraca do domu, w którym panuje totalny nieład, brak pożywienia (bo ona ciągle się odchudza, a myśli tylko o sobie). Ona jest zadowolona, gdy wyjeżdżają na wczasy.
Być może to zaczęło się już w dzieciństwie. Nigdy nie pomagała mamie w obowiązkach domowych, zawsze był krzyk, gdy ją o coś poproszono do zrobienia. Zawsze udawała, że się uczy i nie może pomóc. Już od małego była wredna dla bliskich. Ale może nie powinnam się dziwić, bo jej nie kochał nasz ojciec. Ojciec wymagał od nas posłuszeństwa, ale nie był zły. Siostra nie słuchała go i jeszcze to jej lenistwo spowodowało, że ojciec znienawidził ją i zaczęło się piekło. Mówił do niej "siuber", a ona stawała się coraz gorsza. Do tej pory ze sobą nie rozmawiają. Proszę o pomoc. Czy to jest choroba, czy też totalne lenistwo i wredność? Kocham ją, ale też nienawidzę za brak uczuć z jej strony, za to że rani tych, którzy ją kochają. Pozdrawiam Iwona.