Co może oznaczać moja życiowa pustka?

Dzień Dobry. Chcąc napisać krótko zwięźle i na temat. Jestem tegoroczną maturzystką. Od 5 lat, bo już w gimnazjum zaczęłam się samookaleczać, jednakże ze względu na pewną osobę powstrzymuję się od tego już 2miesiace, jest progres. Jednakże od jakiegoś czasu czuję pustkę emocjonalną, Jakbym nie czuła nic, ewentualnie ciągłe zmęczenie życiem. Właściwie to chęci do życia również u mnie są znikome, często mam wyrzuty przez to, że w ogóle się obudziłam. W najgorszym wypadku po prostu uronię kilka łez. Przez to, że już do tego stopnia wmówiłam sobie, że jest wszystko w porządku żyję w przekonaniu, że tak już po prostu musi być. Może zrobiłam tak tylko dlatego, bo chciałam w to wierzyć, przez te lata powtarzając jedną i tą samą frazę, aż do momentu, kiedy sama uwierzyłam w swoje kłamstwo, zaczynając sama siebie oszukiwać. Chodzi mi już w tym momencie o to, że ja już nie wiem jak rzeczywistość wygląda, co już jest prawdą a co zakłamaniem. Bo doszło do tego, że ja samej siebie słuchać nawet nie mogę, bo nie wiem już co jest wymyślone a co nie. Ale, ale przecież nie zawsze tak jest. Rzadko przecież płaczę, dobrze śpię, dobrze jadam, uśmiecham się, wstaję normalnie z łóżka, normalnie funkcjonuję. Nie mam na co narzekać, tak? Przecież wszystko mam. Nic zupełnie nigdy nie robię przecież. Mam dach nad głową, mam co jeść (czasem aż za bardzo), krzywda mi sie nie dzieje, nikt na mnie nie krzyczy, nikt mnie nie bije, nie wyzywa, nic. Istna sielanka. Spokój nawet. Wiec czemu. Czemu do jasnej cholery coś mi się uroiło, że jest źle? No nie w sposób to inaczej, czemu mi się uroiło i ubzdurało? Czemu tak wymyślam? Przecież wystarczy tylko się uśmiechnąć, machnąć ręką na to co było i iść dalej, prawda? Inni ludzie przeżywają czasami coś o wiele gorszego a nie dają się i jakoś żyją, wiec dlaczego ja załamuje ręce kiedy nic się nie dzieje? Wpadam w wir własnej hipokryzji. Bo przecież doskonale o tym wiem, że każdy ma prawo czuć się czasami, no.. niezbyt. Że to normalne czuć się nie okay. Że każdy człowiek ma inny stopień wrażliwości. Ale co z tego, jak pewnego dnia jestem w stanie usiąść i "nie no, co Ty, wszystko jest git" mimo, że w środku się gotuję. Pomijając już wszelaki fakt tego, że jak zastanawiam się co dalej będę robić to mi się żyć odechciewa, nie mam siły. Boję się przyszłości. ..co jest nie tak?
KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu

Dzień dobry,
Doradzałabym wizytę konsultacyjną u psychiatry oraz psychologa psychoterapeuty, gdyż opisane przez Panią objawy wymagają konsultacji oraz podjęcia leczenia kompleksowego (farmakoterapia + psychoterapia). Na podstawie opisu nie mogę stawiać diagnozy, ale może Pani cierpieć na depresję/depresję młodzieńczą oraz znajduje się Pani w kryzysie życiowym być może związanym z trudnościami w przechodzeniu okresu dorastania. Osoby chorujące na depresję bardzo często odczuwają poczucie życiowej pustki a objawy depresji niekoniecznie mają charakter reaktywny i są związane z negatywnymi wydarzeniami lub warunkami życiowymi. Zastanawia mnie to, czy ma Pani wsparcie i czy domownicy wiedzą o Pani problemach. Jeśli nie to może warto zacząć szukać u nich wsparcia oraz rozpocząć leczenie. Nie powinna Pani obwiniać siebie o swoje złe samopoczucie, gdyż nie jest to Pani wina a depresja może dosięgnąć każdego i często nie mamy nad tym kontroli, że pojawiają się u nas niechciane objawy. Na genezę zaburzeń psychicznych wpływ mają także predyspozycje genetyczne oraz warunki środowiskowe np. związane z dzieciństwem na które to nie mamy wpływu. Mam nadzieję, że wkrótce zacznie Pani poszukiwać pomocy bliskich oraz rozpocznie Pani leczenie będące momentem zwrotnym w życiu.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Kulczycka
http://psycholog-kulczycka.pl/

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty