Czy branie antydepresantów jest zasadne?
Mam takie pytanie: jeśli ktoś leczy się na zaburzenia osobowości, czy nawet na zaburzenia depresyjne, to jak wiemy - wynikają one miedzy innymi z podświadomych konfliktów w psychice. Wobec czego depresja, czyli brak działania, może być sposobem na "nie pogrążanie się" w chaosie własnych emocji, nie pogłębianie "rozszczepienia" (chyba tak to się fachowo nazywa?) osobowości i utrzymywaniu jako takiego ładu w głowie, albo przynajmniej nie zwiększanie nieładu. Wobec tego, czy SSRI lub inne leki aktywizujące, nie wyjdą takim osobom w długotrwałym rozrachunku na złe? Chcąc nie chcąc zmuszenie do aktywności osób, które nie mogą poradzić sobie z dotychczasowymi emocjami, może spowodować właśnie jeszcze większy chaos. Osoba taka przyzwyczai się do zwiększonej aktywności, a przecież kiedyś lek będzie trzeba odstawić - i wtedy nadmiar obowiązków (które sama na siebie dana osoba w trakcie leczenia nakładała) uderzy ze zdwojoną siłą. Prosiłbym o wytkniecie błędów w moim rozumowaniu - w końcu jakieś muszą być, jeśli leczenie farmakologiczne jest stosowane, natomiast mnie taka racjonalna odpowiedz po prostu uspokoi i (mam nadzieje) zmniejszy moją obsesję na punkcie zasadności codziennego wspomagania się lekami. ;) Z góry dziękuję