Czy moje objawy mogą mieć podłoże psychiczne czy neurologiczne?
Mam 24 lata. Piszę tu ponieważ chciałbym zasięgnąć opinii jak największego grona specjalistów a także pacjentów, których dotknął ten sam problem zdrowotny. Od kilku miesięcy a dokładnie od połowy marca zaczęło dziać się ze mną coś dziwnego. Głowa zaczęła mnie boleć, różnie, impulsywnie a czasem jednym ciągiem i tak przez kilkadziesiąt minut do godzin w ciągu dnia. Do tego doszły zesztywnienia szyi, ciężkość głowy jakby ktos dusił mi ją do dołu. Czuje się jakby moja głowa a właściwie mózg nie chciał już pracować. Jakby myślenie ustawało. Jestem otepiony, cały czas zmęczony, nic mi się nie chce, mam problemy z koncentracją ale o dziwo nie z pamięcią. Pamietam sytuację sprzed wielu lat. Drażni mnie duża ilość bodźców zewnętrznych a pod koniec dnia głowa daje znać, że ma już dosyć tak jakby przysłowiowy śmietnik się zapełnił. Razi mnie światło dzienne choć nie wiem czy to nie przez głowę. Muszę nosić ciemne okulary. Najgorsze jest jednak to, że czuje się ze tak napiszę odrealniony. Ciągle muszę się do wszystkiego uświadamiać, że jestem tu, to wszystko właśnie tak wygląda itp. Wstaje rano i tylko chwilkę jest ok a zaraz wszystko wraca. Rzeczywistość wydaje mi się jakby za mgłą, jakby była snem. Nie postrzegam 100 procent danej sytuacji czy emocji z tym zwiazanych.Żyje z tym ale bardzo mi cięzko, każdy dzień jest inny i inaczej się czuję ale nie tak jak kiedyś. Byłem u neurologa, zrobiłem RM, który wykazał zaniki mózgu podkorowe nieadekwatne do mojego wieku, badałem się na krew, B12, neurolog przypisał mi leki atarax, kwetaplex, sympramol ale nie czuje się lepiej. Patrzę na kogoś lub coś i w to nie wierzę. Zastanawiam się nad swoją egzystencją i bytem na świecie. Pracuje ale obawiam się że zacznę popelniac błędy i gadać bzdury nie będąc w końcu tego świadom. Nie jestem smutny, zdołowany. Wychowywalem się od 11 roku bez ojca. Nie palę nie piję bo brzydzę się tego. Jestem miły dla ludzi. Lubię przebywać sam a i wielkim optymista też nie jestem. Szkołe jako tako skończyłem, pozdawałem egzaminy i wziąłem się za życie. Mam pracę ale nie jest jakos stresująca. Chce żyć tak jak kiedys, pelna piersią, cieszyć się nim, brać udział i być aktywnym. Dlaczego takie coś mnie dopadło? Czy to ma podłoże psychiczne czy neurologiczne?