Czy poprawa stanu syna jest spowodowana przez leki?
Umieściłam swego 19-letniego syna w szpitalu wbrew jego woli, diagnoza brzmi: „epizod depresyjny i zaburzenia schizotypowe”, przebywa tam już ponad miesiąc. Widać poprawę - rozmawia, na przepustkach włącza się do życia domowego, wcześniej przez ponad miesiąc nie wychodził ze swego pokoju, nie rozmawiał, nie utrzymywał żadnych kontaktów towarzyskich. Doceniam to, co się dzieje, ale czy to tylko wpływ leków? Obawiam się, że syn pogodził się z tym gdzie jest, bierze co dają, ale nie jestem pewna czy ma świadomość swojej choroby - próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale chyba nie jestem odpowiednią osobą. Syn ma do mnie dużo złości i żalu. Problemy zaczęły się od zwykłych konfliktów domowych, kiedy zorientowałam się, że to nie tylko bunt i złość było już źle. Ciągle trudno nam się rozmawia, więc nie wiem w jaki sposób i jaką wiedzę mam mu przekazać, skoro on sam niczego nie jest ciekaw. Chyba się zaplątałam, ale chodzi mi o to na ile ważna i potrzebna jest mu wiedza o tych zaburzeniach, jak pomóc mu pogodzić się z myślą, że to nie mój wymysł, tylko faktycznie choroba, i jak sobie z tym radzić? On o nic nie pyta, niczego nie szuka, a przed rokiem był jeszcze bystrym i ciekawym człowiekiem.