Czy to już depresja? Jak mam sobie z tym poradzić, co mi jest?
Mam 15 lat. Jakieś dwa lata temu miewałam już myśli samobójcze, próby też się zdarzały, ale z czasem mi minęło. Na co dzień jestem wulkanem energii i osoba bardzo towarzyską. Choć tak naprawdę znajomych mam tylko w szkolę, poza nią nie spotykam się z nikim, nie utrzymuję jakiś bliższych kontaktów. Jestem jedynaczką, więc nie mam komu się zwierzać, wyżalać, rozmawiać. Ostatnio jestem bardzo przygnębiona, nie mam na nic ochoty, siły, lubię siedzieć sama, słuchać spokojnej muzyki, godzinami siedzieć przy oknie i płakać. Od kilku dni płaczę kilka razy dziennie, kiedy się budzę, w ciągu dnia, załamuje się kompletnie kiedy kładę się spać modle się i płaczę. Jestem też bardzo osłabiona, zdarza się, że leci mi krew z nosa, co nigdy mi się nie przydarzało. Mama mówi, że jestem przemęczona, za dużo się uczę - to prawda, uczę się dobrze, może za dobrze. Być może to przez tą wywieraną na mnie presję tak jest. Nie wiem. Nie wiem co mam ze sobą robić. Tracę chęć do życia, od dłuższego czasu myślę też o narkotykach, czy by nie spróbować, może wtedy poczułabym jakąś ulgę. Wiem, że to okres buntu, ale czy to normalne? Jest mi co raz ciężej…