Czy to możliwe, żeby w tej sytuacji test ciążowy wyszedł pozytywny?
Witam,
Dokładnie 34 dni temu poroniłam ciążę w 12 tygodniu z nieznanych mi przyczyn. Było to poronienie całkowite samoistne. Dostałam mocnego krwotoku, na szczęście obyło się bez transfuzji krwi. Kolejnego dnia w szpitalu dostałam tabletki poronne, dla pewności, że wszystko się "wyczyściło". Po 5 dniach po poronieniu niestety dostałam zakażenia endometrium (wciąż wynosiło 12mm), podano mi antybiotyki i po raz kolejny tabletki poronne, ale wystąpiło tylko lekkie plamienie ponieważ macica była już wyczyszczona. Po dwóch tygodniach miałam robione USG- wszystko było w porządku, jedynie jeden jajnik powiększony, ale lekarz stwierdził, że to prawdopodobnie przez PCOS, z którym się zmagam. W drugim tygodniu zrobiłam 2 testy ciążowe, które wyszły negatywne. Wczoraj natomiast z powodu tego, że miesiączka dalej się nie pojawiła i zaczęłam mieć te same symptomy jakie miałam gdy zaszłam w ciążę- objawy grypopodobne, pobolewanie podbrzusza, wzdęcie, senność, dla własnego wewnętrznego spokoju zrobiłam test ciążowy. Pierwszy wyszedł pozytywny, ale po upływie godziny druga kreska po prostu znikła, kolejnego dnia wykonałam kolejny, lepszej jakości i również wyszedł pozytywny, natomiast linia jest ledwo widoczna. Test mam zamiar powtórzyć za tydzień.
Dlatego zwracam się z pytaniem, czy jest możliwe by po ponad miesiącu od poronienia, stężenie hormonów mogło być jeszcze na tyle duże by test wyszedł pozytywny, pomimo że poprzednie wyszły negatywne, czy bardziej skłaniać się ku ciąży?
Dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam
